Po raz pierwszy oglądamy ogromną ekspozycję, liczącą ponad 600 obiektów, przedstawiających potencjał twórców polskiego komiksu w tak prestiżowym miejscu. Niedowierzającym własnym oczom Dyrektor Muzeum Andrzej Betlej, tłumaczy jednak, że komiks jest częścią współczesnej kultury wizualnej. W Krakowie można więc zobaczy oryginalne okładki i komiksowe plansze, albumy z rysunkami i autografami, książki, katalogi, czasopisma, druki ulotne oraz unikalne figurki, zabawki, monety, znaczki, przedmioty codziennego użytku z ulubionymi bohaterami.
Bardzo ożywia i dopełnia całość efektowna aranżacja z powiększonymi sylwetkami najważniejszych postaci. Widzowie odnajdują swoich ulubieńców nieraz w nieoczekiwanych miejscach i okolicznościach. Zdarzają się zaskakujące spotkania, choćby Koziołka Matołka i Gapiszona z profesorem Filutkiem.
Eksponaty pochodzą ze zborów prywatnego pasjonata i kolekcjonera Wojciecha Jamy. Wystawa przypomina przyjaciół z dzieciństwa różnych pokoleń.
- Nie poprzestajemy tylko na komiksie w Polsce – mówi „Rzeczpospolitej” Wojciech Jama. – Pokazujemy także europejskie początki komiksu, historie prekursorów, zaczynając od Szwajcara Rodolphe'a Töpffera, który pierwszą swą „historię w rycinach” stworzył w 1827 roku. A także Wilhelma Buscha w Niemczech, autora przygód Maksa i Moryca, opublikowanych w 1865 roku.
Z polskich twórców jednym z najstarszych jest Franciszek Kostrzewski. Wybitny malarz realistyczny i rodzajowy, którego dzieła znajdują się w zbiorach Muzeów Narodowych w Krakowie i Warszawie. Jego historię obrazkową opublikował po raz pierwszy tygodnik „Kłosy” w 1871 roku. Nazwa komiks pojawiła się później, dopiero na początku XX wieku. Z okresu międzywojennego dziś pamiętamy przede wszystkim o „Koziołku Matołku”, stworzonym przez pisarza Kornela Makuszyńskiego i rysownika Mariana Walentynowicza, opublikowanym po raz pierwszy w 1932 roku. Ale przed nim już w 1919 roku we Lwowie drukowano satyryczne „Przygody Szalonego Grzesia”, odwołujące się do wojen o nowe granice. A pierwszy klasyczny komiks z dymkami zamieścił w 1930 roku „Kurier Łódzki” w dziecięcym dodatku „Mały Kurier”. Był to import z Danii, przetłumaczony jako „Pan Bujdalski i Kaczorek” Roberta Storma Petersena, znanego jako Storm P.