Formuła 1. Mistrzów czeka mnóstwo pracy

W ostatni weekend marca rusza rekordowo długi, liczący aż 23 rundy, sezon F1 poprzedzony najkrótszymi zimowymi testami. Zespoły miały do dyspozycji tylko trzy dni na torze.

Publikacja: 18.03.2021 21:00

Za kierownicą Lewis Hamilton

Za kierownicą Lewis Hamilton

Foto: AFP

Przygotowania odbywały się w Bahrajnie, czyli na tym samym obiekcie, gdzie dojdzie do pierwszej walki o punkty. Wyciąganie jednoznacznych wniosków na podstawie najlepszych czasów okrążeń jest ryzykowne i nawet sami bohaterowie nie podejmują się zgadywać, jaki będzie układ sił.

Teoretycznie nie powinien się zmienić, bo samochody są w dużej mierze oparte na zeszłorocznych konstrukcjach. By nie obciążać nadmiernie budżetów, postanowiono „zamrozić" auta, pozostawiając każdej ekipie możliwość przeprojektowania tylko jednego obszaru, np. tylnego zawieszenia, nosa czy obudowy skrzyni biegów. Wolno rozwijać jedynie elementy aerodynamiczne, a pewne modyfikacje podłogi, dyfuzora i wlotów powietrza do tylnych hamulców zostały wręcz narzucone. Twórcy przepisów chcieli zmniejszyć osiągi samochodów, ale inżynierowie już zapowiadają, że w trakcie sezonu odrobią utracone 10 proc. docisku.

Przebieg zimowych przygotowań był o tyle zaskakujący, że problemy dopadały mistrzów świata. Mercedes, który ma w tym sezonie popędzić po rekordowy, ósmy z rzędu dublet, zaliczył najmniejszy przebieg, a Lewis Hamilton i Valtteri Bottas mieli kłopoty z opanowaniem narowistego tyłu auta. – Poczyniliśmy pewne postępy, ale wciąż musimy się poprawiać – przyznał Hamilton. – Z danych wynika, że nie jesteśmy tak szybcy jak Red Bull – dodał główny inżynier Andrew Shovlin. – Już miewaliśmy problemy zimą i udawało się pójść do przodu przed pierwszym wyścigiem, ale tym razem czeka nas mnóstwo pracy.

Faktycznie, w poprzednich latach Mercedes albo maskował swoje możliwości, albo zmagał się z drobnymi kłopotami. Jednak gdy rozpoczynała się walka, rywale prędzej czy później zostawali z tyłu, bezlitośnie odarci ze złudzeń. Tym razem może być inaczej, zwłaszcza że jedyni potencjalni rywale, czyli Red Bull, zaliczyli bardzo mocne testy. Lider tej ekipy Max Verstappen ma też wsparcie w postaci nowego partnera. Fotel nieskutecznego i popełniającego błędy Alexandra Albona zajął solidny Sergio Pérez.

W walce o tytuł decydującą rolę może odegrać rozwój samochodów w trakcie sezonu, a obie czołowe ekipy słyną z tempa i skuteczności na tym polu. Pojawiają się jednak dwie nowe zmienne.

Po raz pierwszy w historii zespoły muszą stosować się do limitu wydatków, ustalonego w 2021 r. na 147,4 mln dol. Do tego w sezonie 2022 wchodzi w życie odłożona o rok z powodu pandemii rewolucja techniczna, więc ogromnego znaczenia nabierze właściwe zarządzanie zasobami i podział pracy między usprawnianie aktualnego auta oraz projektowanie przyszłorocznej maszyny.

Takie decyzje będą miały jeszcze większe znaczenie w środku stawki. Tam budżety są mniejsze, różnice między kilkoma zespołami minimalne – a stawka ogromna, bo różnica jednej pozycji w klasyfikacji konstruktorów warta jest ponad 10 mln dol.

Najmniejsze problemy powinno mieć Ferrari, marzące o rewanżu za zakończony na szóstej pozycji sezon 2020. Gorzej w bogatej historii Scuderii było tylko raz – 40 lat temu. Teraz znów walczą ze swoim odwiecznym rywalem McLarenem, ale stawką są co najwyżej pojedyncze miejsca na podium. Brytyjska ekipa wraca do najlepszych w stawce silników Mercedesa i liczy na obronę trzeciej lokaty.

Utytułowanych rywali może pogodzić Aston Martin – tak od tego roku nazywa się Racing Point – a swoje trzy grosze chce dorzucić Alpine, czyli fabryczny zespół Renault pod nowym szyldem. Udane testy zanotowała Scuderia AlphaTauri, siostrzana ekipa Red Bulla. Ostatnie rzędy znów będą zarezerwowane dla Alfy Romeo, Williamsa i Haasa.

Wszystkie teoretyczne rozważania zostaną zweryfikowane już niebawem: szybko okaże się, kto będzie miał w tym roku coś do ugrania, a kto prędzej rozpocznie przygotowania do nowej ery.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports

Przygotowania odbywały się w Bahrajnie, czyli na tym samym obiekcie, gdzie dojdzie do pierwszej walki o punkty. Wyciąganie jednoznacznych wniosków na podstawie najlepszych czasów okrążeń jest ryzykowne i nawet sami bohaterowie nie podejmują się zgadywać, jaki będzie układ sił.

Teoretycznie nie powinien się zmienić, bo samochody są w dużej mierze oparte na zeszłorocznych konstrukcjach. By nie obciążać nadmiernie budżetów, postanowiono „zamrozić" auta, pozostawiając każdej ekipie możliwość przeprojektowania tylko jednego obszaru, np. tylnego zawieszenia, nosa czy obudowy skrzyni biegów. Wolno rozwijać jedynie elementy aerodynamiczne, a pewne modyfikacje podłogi, dyfuzora i wlotów powietrza do tylnych hamulców zostały wręcz narzucone. Twórcy przepisów chcieli zmniejszyć osiągi samochodów, ale inżynierowie już zapowiadają, że w trakcie sezonu odrobią utracone 10 proc. docisku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata
Moto
PGE Ekstraliga nie kończy sezonu na finale. Blokada czy „znieczulenie jak u dentysty”?