Nad przygotowaniem toru czuwał monopolista na rynku, 71-letni obecnie trzykrotny mistrz świata Ole Olsen. To na nim głównie skupił się gniew kibiców przed dwoma laty, gdy zawody zostały przerwane po 12 biegach. Nawierzchnia nie dość, że nie nadawała się do jazdy, to jeszcze Duńczyk zapomniał o zabraniu rezerwowej maszyny startowej (ta przywieziona się zepsuła). Kpinom kibiców nie było końca.
Teraz jest dużo lepiej. We wtorek odbyła się próba generalna – miniturniej par juniorów. – Nawierzchnia została ułożona perfekcyjnie – komplementował Marek Cieślak, selekcjoner reprezentacji narodowej.
Dla Olsena reputacja ma ogromne znaczenie. Mówi się, że za przygotowanie toru w stolicy ma zainkasować prawie milion złotych. Zajmuje się tym już od 2001 roku – wówczas w Berlinie nawierzchnia została wysypana na paletach. Gdy popadało, zawodnicy pod koniec turnieju jeździli praktycznie po deskach. Olsen ciągle uczy się na błędach i ma nowe pomysły.
Przykładowo w tym roku Ekstraliga testuje na torze we Wrocławiu specjalną, stworzoną przez niego plandekę, która ma chronić tor przed złą pogodą.
Właśnie pogoda w tym sezonie najbardziej przeszkadza żużlowcom i kibicom. Mecze w polskich ligach są przekładane. Ekstraliga teoretycznie jest już po czterech kolejkach, ale komplet meczów mają na koncie tylko wicemistrzowie Polski z Torunia, gdyż ich Motoarena jest w dużej mierze zasłonięta dachem (Get Well Toruń zresztą wszystkie spotkania przegrał).