Stała obsada żużlowej Grand Prix 2018:
"Dzikie karty" otrzymali: Amerykanin Greg Hancock, Australijczyk Chris Holder, Duńczyk Nicki Pedersen i Słowak Martin Vaculik.
Organizatorzy zdecydowali się przyznać prawo udziału w Grand Prix rutyniarzom. Powracający po kontuzji Hancock i Pedersen mają odpowiednio 47 i 40 lat. Ten pierwszy udział w tegorocznym cyklu zakończył po szóstym turnieju, będąc wówczas dopiero na 10. pozycji w klasyfikacji generalnej. Jeszcze wcześniej z Grand Prix wycofał się Duńczyk, któremu po poważnej kontuzji sugerowano nawet zakończenie kariery. Pedersen w sezonie 2017 wystąpił zaledwie w dwóch turniejach GP.
Oprócz wyżej wymienionych, kolejną szansę otrzymał inny były mistrz świata Chris Holder, dla którego ostatni rok był jednym z najgorszych w karierze. W klasyfikacji Grand Prix Australijczyk był ostatecznie dopiero dziesiąty, zaledwie raz kwalifikując się do finału turnieju. Holder jest jednak przedstawicielem teamu utworzonego przez jednego z najważniejszych sponsorów cyklu Monster Energy Drink.
Z kolei Martin Vaculik podtrzymał tradycję, według której do "dzikich kart" nominowany jest zawodnik z dziewiątego miejsca w Grand Prix. Automatyczny awans do kolejnej edycji ma zapewniona pierwsza ósemka.
Swojej szansy nie dostał m.in. młody i świetnie spisujący się w tym roku m.in. w polskiej lidze Duńczyk Leon Madsen czy przedstawiciele młodej fali australijskiego speedway'a - Brady Kurtz i Max Fricke. Zabraknie też Czecha Vaclava Milika.