Skład finału był identyczny jak dzień wcześniej i początkowo zanosiło się też na kolejne zwycięstwo Bartosza Zmarzlika. Na drugim łuku drugiego okrążenia przed obrońcę tytułu wcisnął się jednak Artiom Łaguta i to on ostatecznie triumfował, triumfując drugi raz w tym sezonie - wcześniej wygrał jeden z turniejów w Pradze. Na trzecim miejscu zameldował się występujący z „dziką kartą” Dominik Kubera.
Dwaj pozostali Polacy nie zakwalifikowali się do półfinałów. O ile dla Krzysztofa Kasprzaka (13. miejsce) to żadna nowość, o tyle przedostatnia pozycja Macieja Janowskiego jest ogromnym zaskoczeniem. Po fatalnym występie w sobotę Janowski spadł na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej, a jeszcze przed rundami w Lublinie był wiceliderem cyklu.
Zmarzlik, który w piątek wdrapał się na szczyt rankingu, utrzymał prowadzenie, ale jego przewaga nad Łagutą to tylko jeden punkt. Na trzecie miejsce po cichu wskoczył Szwed Fredrik Lindgren - w piątek trzeci, w sobotę czwarty w Lublinie.
Tym razem Janowski zebrał w rundzie zasadniczej zaledwie cztery punkty, czyli mniej, niż w zaledwie dwóch startach uzyskał Martin Vaculik, największy pechowiec Grand Prix w Lublinie. Słowak po wypadku w 12. biegu trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego złamanie obojczyka.
Za tydzień, 14 stycznia, kolejna runda cyklu, tym razem w szwedzkiej miejscowości Malilla. Będzie to pierwszy od dwóch sezonów pojedynczy, a nie dwudniowy turniej Grand Prix.