Korespondencja z Interlagos
Obrońca tytułu wreszcie odczarował tor w ojczyźnie swojego wielkiego idola, Ayrtona Senny. Hamilton nigdy przedtem nie wygrał w Brazylii, a teraz potrzebował nie tylko triumfu, ale też słabszego występu zespołowego partnera i lidera punktacji. Przewaga budowana przez Rosberga, także dzięki kłopotom technicznym Hamiltona, wciąż jest na tyle bezpieczna, że dojeżdżanie do mety za plecami urzędującego mistrza da Niemcowi upragniony tytuł. Po wyścigu na Interlagos jest przewaga wynosi 12 punktów, czyli w uproszczeniu Hamilton musi liczyć na wygraną w Abu Zabi i finisz rywala poza pierwszą trójką. Z kolei Rosbergowi do pełni szczęścia wystarczy podium w ostatniej rundzie sezonu.
Tempo rywalizacji w Brazylii nadawała pogoda. Z powodu deszczu dwukrotnie przerywano rywalizację czerwonymi flagami, a samochód bezpieczeństwa pojawiał się na torze aż pięć razy i spędził na czele stawki prawie połowę dystansu. Hamilton jako jedyny zachował spokój i na podium pozwolił sobie nawet na uwagę, że było to jedno z najłatwiejszych jego zwycięstw – numer 52 w karierze, dające mu samodzielną pozycję wicelidera klasyfikacji wszech czasów (przed Alainem Prostem z 51 triumfami i za Michaelem Schumacherem, autorem aż 91 wygranych). Urzędujący mistrz jako jedyny ustrzegł się błędów i przygód na mokrej nawierzchni, a finiszujący za jego plecami Rosberg może mówić o sporym szczęściu.
Pilnujący przewagi w mistrzostwach Niemiec w drodze po trzecie z rzędu drugie miejsce przeżył chwile grozy, gdy jego Mercedes wymknął się spod kontroli w najszybszej sekcji toru, w której kilku innych kierowców na dobre zakończyło jazdę, rozbijając swoje maszyny. Do tego sporo krwi napsuł mu Max Verstappen: holenderski nastolatek okazał się rewelacją wyścigu i tylko przez błąd strategiczny nie walczył do końca o zwycięstwo. Zespół Red Bull niepotrzebnie ściągał swoich kierowców po opony przejściowe, wierząc w poprawę warunków. Ponieważ padało cały czas, Verstappen i Daniel Ricciardo wykonali o dwa pit stopy więcej niż rywale.
Mimo to Verstappen nie złożył broni i wspaniała jazda dała mu trzecie miejsce, chociaż bez nadprogramowych zjazdów drugie, przed Rosbergiem, miał spokojnie w kieszeni. Holender zasłużenie został wybrany przez kibiców kierowcą wyścigu, także szefowie konkurencyjnych ekip docenili kunszt, z jakim poszukiwał przyczepności na mokrym torze. Nawet gdy jej zabrakło, potrafił po mistrzowsku opanować samochód i uniknąć uderzenia w bariery. W niektórych zakrętach obierał zupełnie inną linię jazdy, wyprzedzając bardziej doświadczonych kolegów. Świetnie radził sobie w warunkach, którym nie sprostali inni: jak Romain Grosjean, który rozbił swój samochód jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji, wyjeżdżając z garażu na pola startowe.