Rajd Monte Carlo: Nowe, szybsze samochody

Nowe przepisy i samochody, brak Volkswagena na odcinkach specjalnych, a zwycięzcy nadal ci sami: Rajd Monte Carlo, pierwszą rundę mistrzostw świata, wygrali Sebastien Ogier i Julien Ingrassia.

Aktualizacja: 22.01.2017 14:53 Publikacja: 22.01.2017 14:45

Sezon 2017 to co najmniej z dwóch powodów zupełnie nowe otwarcie w rajdach. Po pierwsze to, o czym wiadomo było od dawna: nowe samochody są szybsze, mocniejsze i mają bardziej agresywny wygląd niż poprzednie rajdówki w specyfikacji WRC. Drugiego powodu dostarczył Volkswagen, dominujący w mistrzostwach przez poprzednie cztery sezony. Hegemon, osłabiony toczącymi się w świecie motoryzacji drogowej skandalami wokół emisji spalin, nagle wycofał się z rywalizacji, zostawiając na lodzie nie tylko mistrza świata Ogiera, ale też jego dwóch szybkich zespołowych partnerów: Jari-Mattiego Latvalę i Andreasa Mikkelsena.

Ogier, niczym primadonna, mógł przebierać w ofertach. Nie był zainteresowany wracającą do rajdowych zmagań po 17 latach przerwy Toyotą, a Hyundai jako jedyny stwierdził, że ma już komplet kierowców. Na placu boju pozostał Citroen, z którym czterokrotny już czempion stawiał swoje pierwsze kroki w rajdowych mistrzostwach świata, oraz brytyjski M-Sport. Francuz wybrał tę ostatnią opcję, czyli starty Fordem Fiestą WRC w ekipie prowadzonej przez byłego kierowcę, Malcolma Wilsona. Latvala znalazł miejsce w Toyocie, a Mikkelsen „spadł” do WRC-2 – gdzie na dzień dobry nie dał rywalom najmniejszych szans, deklasując na alpejskich trasach doświadczonych i uznanych zawodników niższego szczebla.

Inauguracja sezonu na podstępnych alpejskich trasach tradycyjnie miała dramatyczny przebieg, niestety z tragicznym akcentem. Już na pierwszym odcinku specjalnym, w czwartkowy wieczór, Hayden Paddon stracił kontrolę nad samochodem po najechaniu na niewidoczną łatę lodu i nie zmieścił się w lewym zakręcie. Zamiatający po poboczu tył jego Hyundaia i20 WRC uderzył w znajdującego się na zewnętrznej kibica, który nie przeżył.

Stare porzekadło mówi, że nie ma stuprocentowo bezpiecznych miejsc do oglądania rajdowych zmagań, ale z drugiej strony nawet zdrowy rozsądek podpowiada, że niektóre są bardziej ryzykowne od innych. Trzeba pamiętać, że nawet w idealnych warunkach załodze może przytrafić się błąd, może też pojawić się awaria techniczna – a co dopiero w skrajnie zmiennych, śliskich warunkach na górskich serpentynach, przy śniegu i temperaturze w okolicach zera. Nawet największy as kierownicy nie zawsze będzie w stanie opanować rajdówkę, która w podbramkowej sytuacji zmienia się w pozbawiony kontroli pocisk o masie prawie półtorej tony.

Nowozelandczyk na znak szacunku wycofał się z dalszej rywalizacji, w której pierwszoplanową rolę grali jego zespołowi koledzy. Na czele klasyfikacji usadowił się Thierry Neuville, a Ogier po błędzie w nawrocie i czterdziestu sekundach w rowie spadł na ósmą lokatę. Jeszcze tego samego dnia, w piątek, obrońca tytułu przebił się na pozycję wicelidera, ale do belgijskiego rywala tracił 45 sekund. Kraksy wyeliminowały innych czołowych kierowców: trzeci na początku rajdu Juho Hanninen z nowej ekipy Toyota uderzył przodem w drzewo, a typowany do walki o zwycięstwo Kris Meeke urwał zawieszenie w swoim Citroenie. W trudnych warunkach błyszczeli za to zawodnicy, którym w poprzednich latach takie przygody przytrafiały się zbyt często: Ott Tanak tracił tylko ułamki sekund do swojego zespołowego kolegi Sebastiena Ogiera, a Jari-Matti Latvala w Yarisie WRC pewnie jechał w pierwszej czwórce.

Bohaterem soboty został z kolei trzeci kierowca Forda, Elfyn Evans. Walijczyk, awansowany z powrotem do królewskiej kategorii po spędzeniu sezonu 2016 w WRC-2, wygrał trzy odcinki specjalne, świetnie wykorzystując inne niż rywale opony – DMACK, a nie powszechnie stosowane ogumienie Michelin. Jednak po stratach z pierwszych dni, poniesionych na śniegu, tracił już zbyt dużo czasu do czołówki, gdzie sytuację nadal kontrolował Neuville. Do czasu...

Losy zwycięstwa rozstrzygnęły się na odcinku numer 13, kończącym sobotnie zmagania. Neuville miał ponad 50 sekund przewagi nad Ogierem, ale wystarczył jeden drobny błąd na wyjściu z wolnego zakrętu i Belg połamał prawe tylne zawieszenie w swoim Hyundaiu. Doturlał się do mety i w niedzielnym finale zdobył pięć punktów za wygranie dodatkowo premiowanego ostatniego odcinka specjalnego, ale w klasyfikacji generalnej był dopiero piętnasty.

Ogier nie zmarnował prezentu i kolejną obronę mistrzowskiego tytułu rozpoczął od czwartej z rzędu wygranej w Monte Carlo, pierwszej innym samochodem niż Volkswagen. W ostatnim akcie dramatu dublet stracił jego zespół: w Fieście Tanaka zaczął szwankować silnik i Estończyk przejechał większość niedzieli na dwóch cylindrach. Stracił jednak tylko jedną pozycję, na rzecz Latvali. W taki oto sposób Toyota, wracająca do rajdów po trwającej od 1999 roku przerwie, zdobyła drugą lokatę w debiucie Yarisa WRC.

To wygrani pierwszej odsłony nowej ery WRC, a przegrani? Przede wszystkim Hyundai. Po tragedii z mimowolnym udziałem Paddona i dramacie liderującego Neuville’a na trzynastej próbie najwyżej sklasyfikowanym kierowcą tej ekipy został czwarty na mecie Dani Sordo. Hiszpan nie radził sobie na oblodzonych próbach i miał kłopoty ze wspomaganiem kierownicy, przez co ledwo utrzymał się przed najlepszym Citroenem, prowadzonym przez Craiga Breena. Niedawny rywal Kajetana Kajetanowicza w mistrzostwach Europy startował rajdówką w zeszłorocznej specyfikacji, modelem DS3 WRC, a jego dwaj koledzy w najnowszych C3 WRC też padli ofiarami Monte. Meeke po urwaniu zawieszenia wrócił na trasę w ramach Rally2, ale później miał awarię zapłonu i wreszcie zderzył się na drodze dojazdowej z samochodem kibiców. Z kolei Stephane Lefebvre szybko przestał liczyć się w walce, po defekcie układu przeniesienia napędu.

Rajd Monte Carlo kolejny raz potwierdził swój status jednej z najtrudniejszych i najbardziej nieprzewidywalnych rund w kalendarzu. Żaden kierowca nie ustrzegł się przygód, a na rzetelną ocenę możliwości poszczególnych rajdówek trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Kolejna impreza, rozgrywany w drugi weekend lutego Rajd Szwecji, też będzie mało miarodajna ze względu na wyjątkowe warunki. Na pewno już odkryte dobre tempo Hyundaia, niepotwierdzony potencjał Citroena i solidne tempo M-Sportu z mistrzowskimi błyskami Ogiera oraz młodzieńczą fantazją Tanaka stanowią obiecującą mieszankę, która może przynieść ciekawszą rywalizację niż w poprzednich latach. Za to trzeba będzie podziękować Volkswagenowi.

Wyniki Rajdu Monte Carlo, I rundy WRC:

1. Sebastien Ogier/Julien Ingrassia (Francja, Ford Fiesta WRC) 4:00:03,6

2. Jari-Matti Latvala/Miikka Anttila (Finlandia, Toyota Yaris WRC) strata 2:15,0

3. Ott Tanak/Martin Jarveoja (Estonia, Ford Fiesta WRC) strata 2:57,8

Klasyfikacja kierowców:

1. Ogier 25 pkt.

2. Latvala 18 pkt.

3. Tanak 15 pkt.

Sezon 2017 to co najmniej z dwóch powodów zupełnie nowe otwarcie w rajdach. Po pierwsze to, o czym wiadomo było od dawna: nowe samochody są szybsze, mocniejsze i mają bardziej agresywny wygląd niż poprzednie rajdówki w specyfikacji WRC. Drugiego powodu dostarczył Volkswagen, dominujący w mistrzostwach przez poprzednie cztery sezony. Hegemon, osłabiony toczącymi się w świecie motoryzacji drogowej skandalami wokół emisji spalin, nagle wycofał się z rywalizacji, zostawiając na lodzie nie tylko mistrza świata Ogiera, ale też jego dwóch szybkich zespołowych partnerów: Jari-Mattiego Latvalę i Andreasa Mikkelsena.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata