Losowanie 33 kandydatów do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego za nami. Po samym losowaniu w mediach społecznościowych zawrzało. Nie tylko zresztą w nich. „SN odarty z powagi i szacunku”, „Kolejny teatrzyk PiS”, „Kolejny cyrk w SN”, „niepoważna pierwsza prezes” – to tylko niektóre z komentarzy. Były i mocniejsze. „Nielegalnie powołana do SN M. Manowska losuje jakieś kulki” – komentował adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy „Wolne Sądy”, a prokurator Ewa Wrzosek pisała: „Jest coś bardzo żenująco-smutnego w tym obrazku. Przykre”. Media przychylne PiS komentarzy nie zamieszczały. A szkoda, bo tym razem naprawdę było o czym mówić.
Sąd Najwyższy zamienił się na czas losowania w totolotka z bębnem wypełnionym kulkami. Nigdy wcześniej nie oglądaliśmy takiego obrazka. Pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Manowska zapakowała kartki z nazwiskami sędziów do nieprzezroczystych kulek i wrzuciła do przezroczystego bębna. I tak 82 nazwiska. Potem zamieszała kilka razy w jedną stronę, potem w drugą i zaczęło się losowanie. Z kulkami były problemy, ale co tam. Prezes próbowała żartować: może lepsze byłyby jajka z niespodzianką.
Czytaj więcej
Próbę usunięcia swoistego pata w systemie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów należy ocenić pozytywnie, niezależnie od losów politycznego sporu o uruchomienie KPO.
Może. Ale po co wtedy losować aż 33 kandydatów? Trzeba było wylosować od razu 11. Byłoby prawdziwe jajko z niespodzianką. A do tego można by powiedzieć, że o wyborze sędziów do nowej izby zdecydował rzeczywiście ślepy los.
Ale nie. U nas musi być inaczej. To nie los ma decydować o obsadzie stanowisk. Zdecyduje o tym polityk. Sędziów wskaże prezydent Duda. Co będzie brał pod uwagę? Kogo pytał o radę? Może zamieni się w Temidę i z oczami zasłoniętymi szarfą wylosuje spośród 33 nazwisk 11 właściwych. To byłoby najprostsze. I dałoby się jakoś uzasadnić. Oczywiście wyobrażam sobie, podobnie jak senator Krzysztof Kwiatkowski, że może wybrać 11 sędziów spośród tych, którzy nie byli nominowani przez neo-KRS i ich status nie budzi wątpliwości. Pewnie byłoby to możliwe, gdybyśmy żyli w idealnym świecie. Ale nie żyjemy…