Rada dla nich jest prosta: niech skupią się na rozwiązywaniu realnych ludzkich spraw, na orzekaniu zadośćuczynienia pokrzywdzonym, a nie na polityce, choćby ubranej w obronę niezależności sądów. Oczywiście, gdyby faktycznie dochodziło do takiego naruszana, to powinni się temu przeciwstawiać. Powinni być także naturalnie za tym, by sędziowie za łamanie prawa czy sędziowskiej etyki także odpowiadali prawnie. Prawnie, bo odpowiedzialność, zwykło się mówić moralną, w tym przed opinią publiczną, już jakoś tam ponoszą i będą ponosić.

Takie solidne orzekanie pozwoli zachować im sędziowską godność w tych trudnych czasach, kiedy nawet pierwsza prezes SN obserwująca na pierwszej linii tę wojnę pozycyjną sędziów ze starego nadania z nowymi, nie znajduje wyjścia z tego zakleszczonego sporu o reformy sądów.

Czytaj więcej

Marek Domagalski: Wakacyjne poluzowanie w sądach

Ważniejsze dla sędziów, sądownictwa i nas wszystkich jest porozumienie, jakie konkretni sędziowie znajdować będą z uczestnikami procesów, które prowadzą, porozumienie wyrażane w ich orzeczeniach. Przytłaczająca większość spraw sądowych dotyczy bowiem prywatnych spraw: o zapłatę lub odszkodowanie, o rozwód, alimenty i podział majątku dorobkowego, o spadek i zachowek, o drobniejsze przestępstwa. W tych sprawach gospodarzem i beneficjentem są głównie strony postępowania sądowego. Dlatego sąd nie może np. zasądzić kwoty ponad żądanie powoda czy zmienić wyroku poza zakres apelacji.

Dobra wiadomość jest taka, że większość sędziów tak właśnie orzeka, a zdarzające się naturalnie błędy usuwane są przez wyższe instancje, a wielu wypadkach strona nie korzysta w ogóle z odwołania, wybierając jako lepsze wyjście nieidealny wyrok. W większości spraw prywatne osoby szukają bowiem w sądzie niekoniecznie idealnej sprawiedliwości, bo o taką na tym świecie trudno, ale ludzkiego rozwiązania sporu, zadośćuczynienia. Najlepiej takiego, który także sprawca szkody zaakceptuje. Wtedy strony procesu i jego obserwatorzy, a w głośnych sprawach także opinia publiczna, nie będą pytać, czy wyrok wydał sędzia ze starego, czy nowego nadania. Ten zaś uzyska, a jak już ją miał, nie straci, opinię dobrego sędziego.