Wyzwań stawianych przez nowe prawo jest sporo. Jednym z nich jest problem funkcjonowania przesłanek wykluczania z postępowania wykonawców na skutek podania w ofercie informacji, które niekoniecznie znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. Ustawa prawo zamówień publicznych („Pzp") reguluje wyczerpująco w art. 24 ust. 1 obligatoryjne (tj. znajdujące zastosowanie niezależnie od woli zamawiającego) podstawy wykluczenia z postępowania wykonawców ubiegających się o udzielenie zamówienia publicznego. Katalog podstaw wykluczenia jest szeroki. Obejmuje on bowiem aż 11 okoliczności np. karalność członków zarządu spółek, zaleganie lub niepłacenie danin publicznych, bezprawne oddziaływanie na czynności zamawiającego czy też naruszenie konkurencji. Wśród podstaw wykluczenia wykonawców znajdują się także okoliczności związane z ich działaniem (bądź zaniechaniem) wprowadzającym zamawiającego w błąd, o czym mowa jest w art. 24 ust. 1 pkt 16 i 17 Pzp.
Przepisy te od momentu wprowadzenia ich nowelizacją z czerwca 2016 r., przeżywają „swoje pięć minut". Przed Krajową Izbą Odwoławczą niemal codziennie toczy się jakiś spór opierający się na zarzutach bazujących na tych regulacjach.
Czy każde wprowadzenie w błąd zamawiającego będzie skutkowało wykluczeniem z postępowania?
Wykluczenie z powołaniem na błąd zależy od jego rodzaju (tzw. przesłanka przedmiotowa) oraz działania wykonawcy (tzw. przesłanka podmiotowa). Zagadnienie to uregulowane jest w art. 24 ust. 1 pkt. 16 i 17 Pzp, które zostało wprowadzone nowelą z 22 czerwca 2016 r. w ramach transpozycji dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z 26 lutego 2014 r. w sprawie zamówień publicznych uchylającej dyrektywę 2004/18/WE. W przypadku spełnienia się przesłanek (zarówno podmiotowych jak i przedmiotowych) któregokolwiek z tych przepisów, wykluczenie wykonawcy jest obligatoryjne. Celem tych przepisów jest uniknięcie sytuacji, w której zamówienie udzielone zostanie wykonawcy nieuczciwemu lub niedochowującemu elementarnej staranności.
Nie są to regulacje zupełnie nowe. To, że właśnie teraz przeżywają swój renesans jest skutkiem nie do końca przemyślanej implementacji rozwiązań obowiązujących na szczeblu unijnych dyrektyw oraz specyfiki prowadzenia postępowań po nowelizacji z 2016 roku. O ile bowiem do tego czasu wykonawca składający ofertę kompletował wszystkie dokumenty już na etapie przygotowywania oferty (co ograniczało ryzyko zaistnienia dysonansu pomiędzy tymi dokumentami a oświadczeniami wykonawcy), o tyle aktualnie wykonawcy składają jedynie oświadczenia, a komplet dokumentów potwierdzających ich treść przedkłada dopiero wykonawca, którego oferta uznawana jest za najkorzystniejszą. O wiele łatwiej jest w takiej sytuacji popełnić błąd, do którego nie doszłoby, gdyby wykonawca od samego początku rzetelnie (tj. w oparciu o materiały źródłowe) weryfikował treść swoich oświadczeń.