Z danych Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii wynika, że w 2020 r. przedsiębiorcy zgłosili zamiar zwolnienia ponad 73 tys. pracowników. W 2019 r. takich zgłoszeń było przeszło połowę mniej, bo około 32 tys. Na podstawie tych zgłoszeń zwolniono w 2020 r. około 30 tys. osób, a 25 tys. rok wcześniej. Ministerstwo dodaje jednak, że około 1/4 zapowiadanych zwolnień grupowych w 2020 r. wiązało się ze zmianą warunków pracy lub płacy. W wyniku zgłoszenia mogło więc dojść do obniżenia wynagrodzeń około 20 tys. osób.
Fala wygasa?
Z danych za styczeń 2021 r. wynika, że redukcje maleją, bo pracodawcy zgłosili zamiar zwolnienia 2,4 tys. pracowników, czyli o 0,3 tys. mniej niż w analogicznym okresie 2020 r. Około 1/5 zapowiedzi dotyczyło zmiany warunków pracy lub płacy. Zwolniono grupowo tylko 2 tys. osób, czyli o 1,4 tys. mniej niż przed rokiem.
Czytaj także: Zwolnienia grupowe pracowników: problemy z liczeniem terminów
Resort rozwoju zaznacza, że sytuacja w 2020 r. wciąż pozostawała znacząco lepsza niż w czasie poprzedniego kryzysu gospodarczego w 2009 r., gdy w skali kraju zgłoszono zamiar zwolnień grupowych niemal 110 tys. osób. Zdaniem resortu działania rządu mające na celu ochronę miejsc pracy przyczyniły się do ograniczenia skali realizacji zapowiadanych zwolnień grupowych w 2020 r.
– Zwolnienia grupowe są stosowane w firmach powyżej 20 pracowników, te dane nie dotyczą więc małych przedsiębiorców działających w branży gastronomicznej czy hotelarskiej, poza tym trzeba pamiętać, że w większych firmach warunkiem otrzymania wsparcia od państwa było utrzymanie zatrudnienia. Było to więc sporym hamulcem przy rozstawaniu się z pracownikami – komentuje Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Wiele sektorów planuje jednak w najbliższym czasie restrukrutyzację w kierunku cyfryzacji, na przykład branża bankowa. To może doprowadzić do redukcji zatrudnienia w kolejnych miesiącach.