Do samorządów, przedsiębiorstw czy organizacji pozarządowych trafiła już prawie jedna trzecia przyznanej nam na lata 2004 - 2006 puli - łącznie ok. 12 mld zł. - Ambitny plan zakładał, że wydamy 40 proc. Myślę, że osiągnięty przez nas wynik jest bardzo dobry - mówi Grażyna Gęsicka, szefowa resortu rozwoju regionalnego zarządzającego pomocą w Polsce. Jak wyjaśnia Gęsicka, oznacza to wykonanie w 70 proc. prognozy zatwierdzonej jeszcze przez premiera Marcinkiewicza.
Najlepiej wygląda wykorzystanie programu regionalnego, z którego korzystają przede wszystkim samorządy. Wydatki zbliżają się w nim do 40 proc. ogólnej puli. Co ciekawe, zdaniem Gęsickiej o wiele lepiej radzi sobie także resort transportu. Na koniec 2005 roku nie wypłacono na nadzorowane przez ministerstwo projekty budowy dróg prawie nic. Dziś płatności przekraczają 15 proc. To wciąż jednak najmniej ze wszystkich programów.
- Sukcesem jest rzeczywiście to, że udało nam się uratować niewykorzystane pieniądze z 2004 roku. Mam jednak wątpliwości, czy uda się go powtórzyć, jeśli chodzi o środki z roku 2005 i 2006 - komentuje najnowsze statystyki Artur Bartoszewicz, ekspert ds. funduszy unijnych w Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Jego zdaniem może się bowiem okazać, że w projektach rozliczanych po dwóch latach od rozpoczęcia ich realizacji (zgodnie z unijną zasadą n+2) pojawi się sporo błędów, np. nie zostaną osiągnięte założone wskaźniki. W skrajnych przypadkach oznacza to konieczność zwrotu dotacji.
Choć w ogólnokrajowych statystykach wykorzystanie funduszy unijnych wygląda coraz lepiej, przedsiębiorcy wciąż się stykają z biurokratycznymi barierami. - Ogromnym problemem okazało się dla nas rozliczenie dotacji. Od kwietnia czekamy na zwrot kosztów zakupu jednej maszyny. Uważam, że wnioski powinny zostać uproszczone, bo przysparzają przedsiębiorcom mnóstwo żmudnej papierkowej roboty. Małych firm nie stać po prostu na wynajęcie specjalistów, którzy będą się zajmować przygotowaniem dokumentów - uważa Emilia Tekieli, właścicielka małopolskiej firmy produkującej szczotki i pędzle. Firma zdobyła prawie 200 tys. zł z programu regionalnego wspierającego mikrofirmy.
Z kolei Łukasz Osowski, współwłaściciel firmy Ivo-Software, która stworzyła wielokrotnie nagradzany elektroniczny syntezator mowy, uważa, że z unijnymi procedurami nie jest tak źle. - Rzeczywiście niektóre wymogi były wygórowane, ale myślę, że wiele elementów ma swoje uzasadnienie - mówi. Dodaje, że choć firmie nie udało się zdobyć dotacji, to i tak korzysta z unijnego wsparcia. - Nasza firma ma siedzibę w Pomorskim Parku Naukowo-Technicznym w Gdyni, a to idealne miejsce do rozwoju innowacyjnych firm, takich jak nasza. Bez dotacji z Brukseli park nie mógłby powstać - podkreśla.