W orzecznictwie NSA, wojewódzkich sądów administracyjnych oraz w poglądach doktryny dominuje pogląd, że zgłoszenie w złej wierze, ma miejsce wówczas, gdy następuje pomimo wiedzy lub w wyniku niewiedzy, będącej następstwem niedołożenia należytej staranności, o istnieniu cudzego prawa, które może być przez to naruszone lub jest dokonane w innym celu niż nabycie prawa w celu odróżnienia własnych towarów. Ocena czy zachodzi przypadek działania w złej wierze winna być dokonana z uwzględnieniem okoliczności obiektywnych, w jakich działał zgłaszający.
Oczywiście poszczególne wyroki w indywidualnych sprawach mogą być zaskakujące. Na przykład w jednym z wyroków NSA stwierdził, że użycie w reklamie perfum stwierdzenia „w typie KENZO” nie przesądza o istnieniu złej wiary. Na szczęście takie stanowisko to raczej wyjątek.
W jednym z niedawnych wyroków sąd pierwszej instancji (SPI) wypowiedział się na temat pojęcia złej wiary przy rejestracji znaku towarowego. Jakie znaczenie ma ten wyrok dla praktyki w zakresie zagadnień związanych ze znakami towarowymi i ich ochroną?
Chodzi o wyrok Sądu Pierwszej Instancji z 9 lutego 2012 r. w sprawie w sprawie Carrols Corp przeciwko OHIM, przy uczestnictwie Giulio Gambettoly, występującego w sprawie w charakterze interwenienta (T-291/09). Kwestia złej wiary jest kluczowa dla problematyki znaków towarowych, gdyż jej istnienie stanowi bezwzględną przesłankę unieważnienia znaku towarowego.
Choć ten wyrok jest ważny, to nie przeceniałbym jego znaczenia. Pojęcie złej wiary nie zostało zdefiniowane ani w rozporządzeniu w sprawie wspólnotowego znaku towarowego, ani w żadnym innym akcie prawnym. Nie można oczekiwać, by ustawodawca przedstawił oczywiste rozwiązania, bądź rozwiązania kazuistyczne. Takie podejście przyniosłoby więcej szkody niż pożytku i prowadziłoby do odwrotnego niż oczekiwany skutek.
Pewne pojęcia muszą pozostać niedookreślone, a praktyka, dorobek orzecznictwa sądów i doktryny winien prowadzić do rozwiązań adekwatnych do zmieniających się warunków życia gospodarczego.