Zainstalowaliśmy w firmie specjalny system komputerowy, o czym zostali poinformowani pracownicy. Monitoruje on, kiedy, jak długo i jakie strony internetowe na danym laptopie, przypisanym tylko do jednego podwładnego, są przeglądane. Okazało się, że jeden z pracowników od 1 czerwca codziennie dwie godziny zamiast na pracy spędza na czytaniu wiadomości na portalach plotkarskich. Przyznał się do tego także podczas rozmowy. Efekt jest taki, że nie zrealizował znacznej części projektów. Czy należy mu się pełne wynagrodzenie za pracę, której nie wykonał w czasie do tego przeznaczonym? – pyta czytelnik.
Przez nawiązanie stosunku pracy etatowiec zobowiązuje się – w myśl art. 22 § 1 kodeksu pracy – do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz zatrudniającego i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę. Z kolei pracodawca zobowiązuje się do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.
Kwestia prewencji
Dla ułatwienia procesu pracy pracodawcy coraz częściej zapewniają swoim podwładnym komputery z dostępem do internetu. Ci zaś nierzadko wykorzystują dostęp do sieci w celach niezwiązanych z obowiązkami służbowymi. Czasem temu prywatnemu przeglądaniu stron internetowych poświęcają zdecydowanie zbyt wiele czasu, co negatywnie odbija się na ich efektywności.
Kontrola stron internetowych odwiedzanych przez pracowników uzasadniona jest też kwestiami bezpieczeństwa. Może się bowiem zdarzyć, że wejście na jedną z nich spowoduje ściągnięcie wirusa, który w całości albo w części skasuje ważne dla firmy dane. Jest to też prosty sposób monitorowania wykorzystywania przez zatrudnionych czasu pracy.
Kilka rozwiązań
Co zrobić, kiedy pracownik surfuje po sieci w czasie przeznaczonym na wykonywanie obowiązków służbowych?