Spór kontrolerów lotów z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej może skończyć się ich odejściem z pracy oraz znacznym ograniczeniem liczby lądowań na warszawskim Okęciu i lotnisku w Modlinie. Już zaowocował odejściem dotychczasowego prezesa PAŻP, powołaniem nowego i kilkoma debatami w komisji sejmowej, które zamiast łagodzić, tylko go zaostrzają. Czy widzi pan, jako mediator, szansę na wyjście z tego kryzysu?
Przy takiej temperaturze konfliktu jedno słowo może doprowadzić do jego eskalacji. W tym przypadku wiele napięcia wywołały wystąpienia publiczne ministra Marcina Horały, który przez ostatnie lata był odpowiedzialny za ten obszar, kilkanaście dni temu przeniósł się jednak do Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Moje doświadczenia wskazują, że każdy spór da się rozwiązać na gruncie merytorycznym.
Postulaty związkowe praktycznie we wszystkich przypadkach dotyczą płac. Wtedy różnice w stanowiskach pracodawcy, w tym przypadku Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, i strony związkowej powinny dać przestrzeń do negocjacji i kompromisów. Niestety, jak pokazuje przebieg sporu i jego aktorzy, mamy jeszcze kilka innych płaszczyzn konfliktu. Jest to płaszczyzna strukturalna, bo w spór zaangażowani są także politycy. Porozumienie utrudnia również konflikt relacji. Zmiana poprzedniego prezesa na nowego, zaangażowanie ministrów, a ostatnio nawet premiera oznacza, że brak zaufania i wzajemne pretensje, czyli tak naprawdę emocje, utrudnią te negocjacje. Wskazałbym także konflikt informacji, bo brak dialogu, na który zwracali uwagę w swoich wypowiedziach związkowcy, oznacza, że nie było otwartych rozmów, wymiany informacji i poglądów.
Taka jest zresztą specyfika PAŻP, w której kilka lat temu prowadziłem spór zbiorowy, choć nie kontrolerów lotu, ale personelu pomocniczego. Pamiętam, że wystarczyło oczyścić przestrzeń negocjacji z niepotrzebnych kwestii spornych, doprowadzić do kilku spotkań wspólnych, kilku oddzielnych ze stronami i spór zażegnano.
Nie twierdzę, że każdy spór to „taka bułka z masłem”, wręcz przeciwnie. Z tego doświadczenia wynika, że po pierwsze, rozmowy powinien prowadzić wyłącznie zarząd PAŻP i związkowcy. Jeśli potrzebne są gwarancje rządowe, jak to w agencjach państwowych bywa, to te powinna wypracować z rządem PAŻP, a nie związkowcy. Po drugie, trzeba sobie powiedzieć, co można i trzeba załatwić teraz, a jakie postulaty mogą być spełnione w konkretnych, bardziej odległych datach. Po trzecie, jeśli są inne przestrzenie konfliktu, trzeba je nazwać i opisać problem oraz sposób jego rozwiązania. Dopiero wtedy rozmowy o postulatach i ich spełnieniu będą miały szanse na uzgodnienie.