Na pewno tak. Sąd potwierdził, że to, co od siedmiu miesięcy powtarzam o tej sprawie, ma podstawę prawną i faktyczną – bo było to aż tak absurdalne, że niektórzy już nie chcieli wierzyć. Za to wdzięczny jestem przyjaciołom, którzy pozostali po stronie prawdy. Ale nie jest to oczywiście wygrana wojna, tylko bitwa. Liczę, że Zbigniew Jakubas i spółka CNT się opamiętają i wrócą do fundamentalnych zasad etyki w biznesie, bo nie należy mylić wolnego rynku z Dzikim Zachodem – tu nie chodzi o to, aby zatłuc przeciwnika wszelkimi metodami, tylko o konkurencję i negocjację. Mam nadzieję, że już Zbigniew Jakubas zrozumiał, że nie przejmie „Rzeczpospolitej” za czapkę gruszek.
Czy ten wyrok definitywnie kończy rozmowę o takich obawach?
Na pewno jest ważnym krokiem w tym kierunku. Ale siedem miesięcy czekania na oczywisty wyrok pokazało, że w Polsce można okładać bejsbolem nawet spółki medialne. Jest kuriozum, że sporne pieniądze może zablokować referendarz sądowy, nawet nie wysłuchując racji drugiej strony – co może nawet zniszczyć spółkę – a uwolnić je będzie można dopiero po uprawomocnieniu się postanowienia o odrzuceniu pozwu. Na szczęście moja grupa kapitałowa jest inwestycyjnie zdywersyfikowana i działa na wielu kontynentach. I to była mądra decyzja, dziś nie tak łatwo więc mnie wywrócić. Ale mniejsi wkręceni w to imadło formalnoprawne mogą mieć wielki problem. Tak się nie buduje normalnego rynku. Ktoś powinien się nad tym zastanowić.
Jakie wnioski z tego orzeczenia płyną dla rynku medialnego?
Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony jestem wdzięczny przyjaciołom, którzy mnie wsparli w trudnym momencie, ale z drugiej rozczarowany częścią szeroko rozumianego środowiska przedsiębiorców, reprezentowaną przez Radę Przedsiębiorczości, w tym Polską Radę Biznesu. Wydała ona niedawno apel pod hasłem „Stanowcze nie wobec zamachu na wolne media”. Jest on w obronie TVN i podpisuję się pod nim obiema rękami, ale ja nie doczekałem się takiego apelu w obronie „Rzeczpospolitej”, brutalnie zaatakowanej przez prominentnego przedsiębiorcę, który ma się za alfę i omegę w etyce biznesowej. I to rozczarowuje, także dlatego, że te środowiska nie włączyły się skutecznie w próbę mediacji, negocjacji czy powstrzymania ataku. Za mną nie stoi jeden z największych amerykańskich koncernów medialnych.
…choć kapitał amerykański w spółce jest.