Zdawać by się mogło, że prawo pracownika do nieodbierania e-maili i telefonów po godzinach pracy lub w czasie urlopu wydaje się oczywiste i niekwestionowane.
Zarówno definicja czasu pracy (art. 128 § 1 k.p.), jak i wymóg niekolidowania dyżuru z prawem do odpoczynku (art. 1515 § 2 k.p.), a także normy gwarantujące pracownikowi prawo do nieprzerwanego odpoczynku dobowego i tygodniowego (art. 132 i 133 k.p.) oraz odpoczynku urlopowego nie pozostawiają cienia wątpliwości, że po godzinach pracy bądź dyżuru pracownik jest wolny od jakichkolwiek, nawet najbardziej ograniczonych, form zależności od pracodawcy. Nie musi odbierać telefonów, e-maili i w ogóle odpowiadać na oczekiwania w zakresie nawet bardzo ograniczonej gotowości do pracy. Ma prawo do świętego spokoju i oddania się całkowicie życiu prywatnemu.
Czytaj także:
Ewidencja czasu pracy w dobie epidemii koronawirusa
Czas na własne sprawy
Mimo swojej oczywistości ta prosta zasada w praktyce musiała być wielokrotnie potwierdzana w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE, jak i w krajowym orzecznictwie, głównie Sądu Najwyższego – orzecznictwie jednoznacznie ukierunkowanym na ochronę pracowniczego prawa do odpoczynku, i to zarówno dobowego, jak i tygodniowego, a także urlopowego.