Katarzyna Łażewska-Hrycko, główny inspektor pracy: Brakuje nam narzędzi do walki z szarą strefą

Będę zabiegała o zwolnienie inspektorów pracy z obowiązku przedstawiania upoważnienia do kontroli oraz innych przepisów, utrudniających ich działalność – mówi Katarzyna Łażewska- -Hrycko, nowy główny inspektor pracy.

Publikacja: 10.05.2021 07:58

Katarzyna Łażewska-Hrycko

Katarzyna Łażewska-Hrycko

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Czy jest pani głównym inspektorem pracy, czy główną inspektor pracy?

Według nomenklatury ustawowej i językoznawców jestem kobietą na stanowisku głównego inspektora pracy, bo tak brzmi nazwa funkcji szefa Państwowej Inspekcji Pracy jako strukturalnego organu inspekcji. Nie ma tu niczego niestosownego. Wiele znakomitych koleżanek z sukcesami piastowało przede mną tę funkcję. To nie nazwa czyni z człowieka dobrego szefa. A że jestem i czuję się kobietą, to z pewnością w sposobie zarządzania niektórzy dostrzegą pierwiastek kobiecy. Podobno mężczyźni są bardziej nastawieni na własne kariery, a kobiety – otwarte na współpracę. Mam nadzieję, że zauważą tę subtelną zmianę nie tylko pracownicy Inspekcji, ale także nasi partnerzy zewnętrzni. A przede wszystkim ludzie szukający u nas pomocy.

Jaką ma pani wizję Inspekcji?

To wizja „czterech filarów". Po pierwsze – jakość i skuteczność Inspekcji. W pandemii dodatkowe znaczenie zyskała kwestia jasnych reguł bhp w związku z narażeniem na czynniki biologiczne. Koniecznym jest udział Inspekcji Pracy w opracowywaniu standardów. Po drugie – profesjonalizm, który rozumiem jako umiejętność, wiedzę i zaangażowanie w realizację zadań. Zależy mi, żeby zarówno pracownicy urzędu, jak i pracodawcy wiedzieli, jakie są stanowiska w określonych sprawach. Inspektorzy pracy i pracownicy merytoryczni powinni działać w oparciu o jasne i czytelne interpretacje prawne. Po trzecie – poradnictwo. Chcę zapewnić większą dostępność do fachowych informacji i możliwość uzyskania pomocy prawnej we wszystkich okręgowych inspektoratach pracy. I po czwarte – prewencja, która – mam takie nieodparte wrażenie – została nieco zaniedbana przez moich poprzedników.

Czytaj także:

Główny inspektor pracy: epidemia zmieniła rynek pracy na wiele lat

W Sejmie trwają prace nad nowelą ustawy o PIP, by inspektorzy mogli zamieniać cywilnoprawny kontrakt na etat i by to przedsiębiorca musiał przed sądem dowodzić, że prawidłowo zawarł zlecenie, czy podjął współpracę z kimś na działalności gospodarczej.

Tę inicjatywę oceniam bardzo pozytywnie. Rozmawiałam już o niej z posłem Adrianem Zandbergiem, sejmowym sprawozdawcą projektu, którego cele pokrywają się z wnioskami PIP. Jeśli chodzi o proponowaną w tej nowelizacji formułę, to wolałabym, aby został wysłuchany głos Inspekcji. Pracujemy nad nowelizacją ustawy o PIP i zależy nam na tym, aby przyjęte przez Sejm przepisy całościowo zmieniały regulacje dotyczące Inspekcji, a nie tylko w niewielkim zakresie.

Co się znajdzie w nowelizacji szykowanej w PIP?

Całościowe uporządkowanie kwestii związanych z działalnością kontrolną. Na pewno wzmocnienie uprawnień kontrolnych inspektorów pracy, m.in. ustalenie, kto jest pracodawcą, tak by nie dochodziło do patologii, z którymi musimy mierzyć się obecnie. Zdarza się bowiem, że w dniu kontroli przedsiębiorca zwalnia wszystkich pracowników i przestaje być pracodawcą, którego mamy prawo kontrolować.

Ostatnio Polski Instytut Ekonomiczny opublikował raport, z którego wynika, że w Polsce funkcjonuje szara strefa liczona w miliardach złotych. Jak PIP zamierza walczyć ze zjawiskiem płacenia pod stołem?

Kwestie legalności zatrudnienia są faktycznie w zakresie działania Inspekcji. Brakuje nam jednak odpowiednich narzędzi do przeciwdziałania temu zjawisku. Skutecznie utrudnia nam działanie np. obowiązek informowania przedsiębiorcy o zaplanowanej kontroli czy brak uprawnień do podejmowania czynności operacyjnych, jak choćby prostej obserwacji miejsca pracy, by inspektor mógł ustalić, co się dzieje na placu budowy. Dlatego będę zabiegać o zwolnienie inspektorów pracy z obowiązków wynikających z ustawy – Prawo przedsiębiorców. Dotyczy to w szczególności obowiązku przedstawiania upoważnienia do kontroli oraz innych przepisów utrudniających działalność inspektorom. Przy tworzeniu tych przepisów nie uwzględniono we właściwy sposób wiążących Polskę regulacji międzynarodowych, a w szczególności konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy dotyczącej Inspekcji Pracy w przemyśle i handlu, która gwarantuje inspektorom pracy swobodę wykonywania niezapowiedzianych kontroli, tak w dzień, jak i w nocy. Bo bycie inspektorem pracy to nie tylko wyuczony zawód, ale przede wszystkim służba. A ta trwa całą dobę.

Pandemia to czas mniejszej aktywności inspektorów. W zeszłym roku przeprowadzili o połowę mniej kontroli niż zwykle. Pomysł na zdalne kontrole pojawił się dopiero na początku tego roku. Jak Inspekcja będzie kontrolowała przedsiębiorców i chroniła interes pracowników, np. nieotrzymujących wynagrodzeń na czas w dobie kryzysu gospodarczego?

Już mówiłam, że pandemia wymusiła na Państwowej Inspekcji Pracy zmianę form działania. W celu uniknięcia zakażenia, zarówno samych inspektorów pracy, jak i możliwości przenoszenia przez nich wirusa na kontrolowanych pracodawców i osoby przez nich zatrudniane, ograniczyliśmy wykonywanie bezpośrednich czynności kontrolnych do sytuacji naprawdę niezbędnych. Z drugiej strony od rozpoczęcia pandemii minął już ponad rok, nauczyliśmy się zachowywać reżim sanitarny i stosować odpowiednie środki ochrony, aby uniknąć zakażenia. Będziemy więc wykorzystywać wszystkie dostępne sposoby kontroli, tzn. zarówno kontrole przeprowadzane bezpośrednio u pracodawców, jak i kontrole zdalne i hybrydowe, aby w jak najszerszym stopniu móc chronić interesy pracowników, w szczególności dotkniętych niewypłaceniem bądź zaniżeniem wynagrodzenia za pracę. Chcemy, aby ludzie mogli na nas liczyć także w tym wyjątkowo trudnym okresie. Samą decyzję co do sposobu przeprowadzenia czynności kontrolnych w konkretnych przypadkach podejmują okręgowi inspektorzy pracy, uwzględniając bieżącą sytuację epidemiczną.

Czy są już dane, jak wygląda przestrzeganie przepisów przez pracodawców od początku tego roku?

Jak na razie mamy wstępne informacje, jak wygląda niewypłacanie wynagrodzeń pracowników. Wynika z nich, że choć nie zwiększyła się liczba pracowników, którzy nie dostają wynagrodzenia na czas, to prawie dwukrotnie wzrosła kwota zaległości.

Mamy się spodziewać wzmożonego działania inspektorów pracy po odmrożeniu kontroli i fali mandatów za nieprawidłowości?

Liczba nakładanych mandatów nigdy nie była kryterium oceny pracy inspektorów ani oceny działalności całej instytucji. Inspekcja jest organem kontrolnym i w przypadku stwierdzenia naruszeń inspektor jest zobowiązany do wszczęcia postępowania wykroczeniowego. Jedynym wyjątkiem jest pierwsza kontrola, jeśli nie ma rażących naruszeń prawa, wtedy inspektor działa w roli doradczo-audytowej. Jeśli jednak przedsiębiorcy zalegają z wypłatami dla pracowników, nie będzie pobłażania, bo to podstawowe prawo pracownika, aby na czas i w pełnej wysokości otrzymać wynagrodzenie. To samo dotyczy kwestii związanych z bezpieczeństwem i higieną pracy. Jeśli stwierdzamy bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia zatrudnionych, to jedyna możliwa droga działania inspektora to wszczęcie postępowania wykroczeniowego (mandatowego lub skierowanie do sądu wniosku o ukaranie przedsiębiorcy).

Złośliwi mówią, że ostatnie miesiące przed objęciem przez panią stanowiska Inspekcja Pracy była pogrążona w pandemicznym śnie. Ma pani chęć i pomysł na zmianę sposobu działania i wizerunku Inspekcji Pracy?

Jestem przekonana, że najbliższe nasze działania będą jednym z pozytywnych czynników wpływających na budowanie coraz lepszego wizerunku Państwowej Inspekcji Pracy. A nawiązując do tych złośliwych głosów, to szkoda, że pamięć jest tak bardzo ulotna. Pierwsze miesiące po ogłoszeniu stanu pandemii były dla wszystkich bardzo trudne, cała gospodarka utknęła w marazmie nie na własne życzenie. Zmusiły nas do tego okoliczności zewnętrzne. Inspekcja musiała zmierzyć się z tą nagłą zmianą w sposób odpowiedzialny. Gdybyśmy wtedy poszli na żywioł, dziś ci sami złośliwcy zarzucaliby nam, że postępowaliśmy niezgodnie z prawem, urągając bezpieczeństwu. Jesteśmy instytucją kontrolną, przed pandemią nasi inspektorzy osobiście odwiedzali zakłady pracy. I choć po ogłoszeniu lockdownu większość zakładów pracy została zamknięta, nasi inspektorzy teoretycznie wciąż mogli realizować ustawowe obowiązki w terenie, ale byłoby to skrajnie nieodpowiedzialne narażanie ich zdrowia i życia – i nie tylko ich, bo inspektor w ciągu jednego dnia odwiedza czasem kilka firm. Mógł się stać nieświadomym roznosicielem wirusa. Tak nie wolno postępować.

Nie znaczy to jednak, że Inspekcja w ogóle przestała działać. Stawialiśmy się na każde wezwanie, reagowaliśmy, gdy pojawiła się taka konieczność. Wciąż udzielaliśmy porad, co prawda już nie osobiście, ale telefonicznie. A przede wszystkim uczyliśmy się nowej rzeczywistości. Na tej podstawie wypracowaliśmy nowe procedury, formę kontroli zdalnych i hybrydowych, pozwalających do minimum zredukować zagrożenie. To była trudna lekcja, ale nigdy nie należy nauki uważać za czas stracony.

Nie lubi pani tego tematu, ale muszę zapytać o tajny raport z działania Inspekcji Pracy pod rządami Wiesława Łyszczka. Dotyczy tylko jednego miesiąca. Z doniesień Interii, jak i z pytań od posłów wynika, że ma on 100 stron, na których opisano przypadki nepotyzmu, obsadzania intratnych stanowisk przez osoby bez odpowiednich kwalifikacji. Raport miał się kończyć sugestią, aby ws. nieprawidłowości w PIP poinformować służby o podejrzeniu złamania prawa. Co pani zamierza z tym zrobić? Będzie audyt całego okresu rządów Wiesława Łyszczka w PIP?

Po pierwsze, sformułowanie, że nie lubię tego tematu, nie jest do końca prawdziwe. Gdy byłam pytana o ten raport, zanim objęłam funkcję głównego inspektora pracy, nie znałam jego treści. Jestem skoncentrowana na przyszłości i to ona będzie moim priorytetem. Jest bardzo dużo okoliczności, na które Inspekcja musi reagować na bieżąco, dotyczących epidemii czy dynamicznie zmieniającej się sytuacji na rynku pracy. Jeśli zaś chodzi o sprawozdanie z działalności Inspekcji, którego opracowanie zostało zlecone przez mojego poprzednika, śp. Andrzeja Kwalińskiego, zapoznałam się z jego wynikami i ma ono charakter wstępny. Postępowanie wyjaśniające trwa cały czas i zostanie wkrótce zakończone. Gdy jako szef urzędu będę wiedziała, jakie wnioski płyną z tego sprawozdania, przedstawię je opinii publicznej. Wszystkie informacje, jakie ukazują się obecnie w mediach, stanowią pewnego rodzaju spekulacje co do treści tego dokumentu i część z nich nie ma pokrycia w dotychczasowych ustaleniach.

Wywodzi się pani z Inspekcji Pracy, jednak ostatnie lata przepracowała pani jako dyrektor biura Rady Dialogu Społecznego, czyli w miejscu, gdzie spierają się związki zawodowe z pracodawcami i trwają negocjacje z rządem. Czy to doświadczenie wpłynie na pani sposób zarządzania PIP?

Jedno sprostowanie: Rada Dialogu Społecznego to miejsce, w którym – mówiąc kolokwialnie – „dogadują się" związki zawodowe z pracodawcami, a także z rządem. Taki jest sens istnienia tej instytucji. A doświadczenie z niej wyniesione jest jedyne w swoim rodzaju i niezastąpione. Żadne zajęcia teoretyczne nie nauczą prawdziwych negocjacji i rozwiązywania problemów w praktyce. To dobra szkoła dla każdego szefa. Szef musi umieć porozumiewać się z załogą, jasno komunikować swe oczekiwania, rozliczać bez popadania w konflikt, a kiedy trzeba – przyznać się do błędu. A teraz, łącząc pierwiastek kobiecy z doświadczeniami z RDS i czwartym filarem mojej wizji Inspekcji, czyli prewencją, zwrócę się do organizacji pracodawców z wnioskiem o współpracę przy identyfikowaniu oczekiwań pracodawców zrzeszonych w tych organizacjach. Mam nadzieję, że w to przedsięwzięcie uda mi się również zaangażować Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy oraz Ogólnopolskie Stowarzyszenie Służb BHP. Pozwoli to efektywniej zidentyfikować potrzeby i dostosować programy prewencyjne do oczekiwań podmiotów, do których są kierowane. To, jak się spodziewam, poprawi ich skuteczność. Planuję szerokie promowanie praktyk i rozwiązań innowacyjnych w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy.

Katarzyna Łażewska-Hrycko jest absolwentką WPiA Uniwersytetu Gdańskiego. W PIP od 2000 r. Od kwietnia 2016 r. dyrektor biura RDS. 10 lutego 2021 r. marszałek Sejmu powołał ją na urząd Głównego Inspektora Pracy.

Czy jest pani głównym inspektorem pracy, czy główną inspektor pracy?

Według nomenklatury ustawowej i językoznawców jestem kobietą na stanowisku głównego inspektora pracy, bo tak brzmi nazwa funkcji szefa Państwowej Inspekcji Pracy jako strukturalnego organu inspekcji. Nie ma tu niczego niestosownego. Wiele znakomitych koleżanek z sukcesami piastowało przede mną tę funkcję. To nie nazwa czyni z człowieka dobrego szefa. A że jestem i czuję się kobietą, to z pewnością w sposobie zarządzania niektórzy dostrzegą pierwiastek kobiecy. Podobno mężczyźni są bardziej nastawieni na własne kariery, a kobiety – otwarte na współpracę. Mam nadzieję, że zauważą tę subtelną zmianę nie tylko pracownicy Inspekcji, ale także nasi partnerzy zewnętrzni. A przede wszystkim ludzie szukający u nas pomocy.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona