Lista argumentów przemawiających przeciw opodatkowaniu CIT jest długa. Zachodzi poważne zagrożenie, że kapitał pozostający w dyspozycji zamożniejszych inwestorów wywędruje za granicę. Funkcjonujemy na otwartym, zglobalizowanym rynku, na którym stawianie barier administracyjnych w wolnym przepływie kapitału jest mrzonką. To fakt, z którym decydenci gospodarczy muszą się liczyć. Z ogólnej kwoty ok. 150 mld zł aktywów znajdujących się w FIZ mniej więcej połowa została wpłacona do funduszy w formie „żywego" pieniądza przez osoby fizyczne i przedsiębiorców. Środki te są wykorzystywane do inwestycji FIZ w zróżnicowane aktywa. Inwestycje w FIZ, odsądzane od czci i wiary jako rzekome wehikuły antypodatkowe, zapewniają dzisiaj inwestorom wyższy poziom przewidywalności oraz lepsze stopy zwrotu niż na przykład warszawska Giełda Papierów Wartościowych.
Kapitał ma narodowość
W aktywa będące przedmiotem FIZ mogą bez przeszkód inwestować fundusze z innych krajów UE. Inwestują one jednak raczej w aktywa bliższe krajowi swojego utworzenia i rejestracji. Co do zasady nie są więc nakierowane na inwestowanie w Polsce i wzmacnianie siły polskiej gospodarki, gdyż jak słusznie powiedziała premier Beata Szydło, kapitał ma narodowość.
Zgodnie z nowymi regulacjami dotyczącymi TFI fundusze zagraniczne mogą bez żadnych przeszkód być oferowane w Polsce. Procedura uruchomienia oferty skierowanej do inwestorów kwalifikowanych łączy się tylko z obowiązkiem notyfikacji do Komisji Nadzoru Finansowego. Certyfikaty takich funduszy zagranicznych mogą być wyceniane i oferowane w złotych. Fundusze działające w innych krajach UE są zwolnione z opodatkowania w zakresie dochodów ze swoich inwestycji. Opodatkowaniu podlegają natomiast wyłącznie inwestorzy realizujący zyski z funduszy, tj. w momencie wykupienia albo umorzenia certyfikatów inwestycyjnych. W przypadku opodatkowania polskich FIZ CIT stracą one atrakcyjność dla inwestorów, będą realizować z samego założenia zwroty istotnie niższe od funduszy zagranicznych. W konsekwencji zarówno środki uwolnione z polskich FIZ, jak i nowe kapitały pieniężne zostaną zainwestowane w fundusze zagraniczne i wykorzystane z pożytkiem dla gospodarek innych krajów. Slogan wyborczy premier Szydło zyska nieco gorzki smak dla polskiej gospodarki.
Dalszą konsekwencją opodatkowania będzie przeniesienie obsługi funduszy poza Polskę. Fundusze z innych krajów UE zasilane środkami polskich inwestorów będą zlecały wyceny, depozyt, audyt i obsługę firmom w Luksemburgu, Irlandii czy na Malcie. Strumień pieniądza przeniesie się za granicę, zaś polskie firmy obsługujące tę część sektora finansowego stracą rację bytu i konkurencyjność wobec spółek z europejskich centrów obsługi funduszy.
Zafundujemy sobie kuriozalny efekt, tj. strumienie pieniądza pochodzące z Polski zasilą rozwój usług sektora finansowego za granicą, gdy w tym samym czasie polskie firmy wyspecjalizowane w obsłudze funduszy inwestycyjnych będą się likwidowały. Kolejnym problemem może być zmniejszenie podaży pieniądza dla banków i instytucji oferujących kredyty i pożyczki dla konsumentów indywidualnych i przedsiębiorców. Najdynamiczniej rozwijającą się częścią sektora funduszy inwestycyjnych zamkniętych są fundusze sekurytyzacyjne, które pozyskując środki na rynku, wydatkują je na odkupywanie od banków, firm telekomunikacyjnych czy infrastrukturalnych „złych" wierzytelności. Mechanizm ten zapewnia możliwość utrzymania odpowiedniego poziomu akcji kredytowej oraz płynności finansowej instytucji kredytowych, a także obniża koszty pożyczek oraz usług finansowych. Pamiętać trzeba, że preferowane jest zbywanie wierzytelności do funduszy inwestycyjnych pozostających pod nadzorem KNF, co zapewnia stosowanie cywilizowanych metod windykacji. Dochody z działalności funduszy sekurytyzacyjnych są opodatkowane u inwestorów, nie ma więc mowy o „optymalizacji podatkowej". Nie ma też faktycznie możliwości prowadzenia tej działalności w ramach funduszy otwartych z uwagi na ich specyfikę, tj. konieczność utrzymywania wysokiego poziomu płynności celem zapewnienia możliwości umorzenia jednostek uczestnictwa funduszu na każde żądanie uczestnika. Ponadto w polskich warunkach nie jest praktycznie możliwe publiczne oferowanie certyfikatów inwestycyjnych funduszy sekurytyzacyjnych i ich wprowadzanie do obrotu na rynku regulowanym, a więc ten segment rynku kapitałowego nie może zamortyzować ewentualnego zamknięcia strumienia finansowania ze strony sekurytyzacyjnych FIZ. Optymalnym sposobem pozyskania na rynku środków na sekurytyzację jest więc tworzenie funduszy zamkniętych i oferowanie ich certyfikatów opłacanych gotówką inwestorom kwalifikowanym. W ten sposób środki finansowe (oszczędności) trafiają do banków i wspomagają ich akcję kredytową. Proces odzyskiwania wierzytelności w polskich warunkach trwa od czterech do ośmiu lat. Opodatkowanie funduszy sekurytyzacyjnych CIT płaconym rokrocznie, a więc zanim w ogóle będzie wiadomo, czy fundusz ostatecznie wypracuje zysk dla inwestorów, pociągnie za sobą całkowitą nieopłacalność ich działalności.
Konstrukcja kosztu uzyskania przychodu w przypadku nabywania wierzytelności jest taka, że tylko część wydatków na nabycie wierzytelności stanowi koszt w razie ich spłaty, co istotnie podwyższa stopę opodatkowania, gdyby fundusze sekurytyzacyjne miały płacić CIT. Środki wypłacane inwestorowi będą po raz kolejny opodatkowane, tj. zostaną pomniejszone o 19 proc. podatku dochodowego należnego od inwestora (nie od funduszu, który zapłacił już CIT). W konsekwencji ze 100 zł zysku wypracowanego przez fundusz (po rozliczeniu kosztów) do inwestora trafi nie więcej niż połowa. Efektywne opodatkowanie ryzykownych i realizowanych w długim okresie inwestycji, na poziomie 50 proc., jest nieakceptowalne i żaden rozsądny inwestor nie wejdzie w takie inwestycje, szczególnie jeżeli analogiczne fundusze zagraniczne oferować będą produkty sekurytyzowane o bardziej atrakcyjnej stopie zwrotu.