Taki wniosek płynie z prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Łomży, który przyznał zatrudnionej w zakładzie fryzjerskim wynagrodzenie za przepracowane godziny nadliczbowe i ekwiwalent za niewykorzystany urlop, ale w wymiarze mniejszym niż pierwotnie.
Prowadząca salon odpierała argumenty, jakoby godzin pracy było więcej, niż jest to dozwolone. Wyjaśniła, że jeśli w jednym dniu pracownik zostawał dłużej, to kolejnego mógł wyjść wcześniej, a w ten sposób tygodniowy bilans był zachowywany.
Sąd rejonowy ustalił, że każdorazowe pojawienie się w zakładzie zatrudnieni mieli potwierdzać podpisem na liście, jednak w praktyce listy te nie były wystawiane codziennie. Pracownicy zwykle raz w miesiącu dostawali do podpisu listy z weekendami wykreślonymi jako dni wolne, mimo że salon działał też w soboty. Grafiki nie obowiązywały, a wizyty klientów zapisywane były w kalendarzach rocznych, których pozwana przedsiębiorczyni nie przedstawiła w toku postępowania.
Czytaj więcej
Ewidencja czasu pracy prowadzona na nowych zasadach powinna pozwolić zrekonstruować przebieg każdego dnia roboczego w kolejnych okresach rozliczeniowych.
Pracownicy samodzielnie nie wypełniali też wniosków urlopowych. W jednym roku fryzjerka miała wybrać tylko kilka dni wolnych, a w papierach odnotowano pięciotygodniową przerwę od pracy, mimo że żaden z klientów nie przypominał sobie, aby nie było jej aż tak długo.