Przyjęta na posiedzeniu rządu 25 maja 2022 r. nowelizacja kodeksu pracy wprowadzi na stałe do porządku prawnego pracę zdalną. Z założenia ma ona zastąpić kodeksową telepracę, która się nie sprawdziła jako za mało elastyczna. Niektóre jej rozwiązania zostawiono jednak jako dobrą i przetestowaną już bazę dla pracy zdalnej.
W odróżnieniu od telepracy w przypadku pracy zdalnej kodeks pracy wyraźnie zobowiąże pracodawcę do pokrywania określonych kosztów jej wykonywania. Chodzi nie tylko o zużywaną energię elektryczną, opłaty za telefon czy internet. Obejmie to również prywatne materiały czy narzędzia pracownika – jak komputer – jeśli strony się tak umówią, a urządzenie będzie gwarantowało bezpieczeństwo pracy. Pracownik uzyska wówczas prawo do ekwiwalentu pieniężnego w kwocie ustalonej z pracodawcą.
W przypadku pracy zdalnej kodeks pracy wyraźnie zobowiąże pracodawcę do pokrywania określonych kosztów
Rzeczywiste czy przewidywane
Ekwiwalent, jak sama nazwa wskazuje, musi odzwierciedlać faktyczną wartość poniesionych kosztów. Tym samym wydaje się, że lepiej będzie rozliczać się ryczałtem, na co pozwala projektowana ustawa. Sam pomysł wprowadzenia ryczałtu jest ukłonem w stronę organizacji pracodawców, które prosiły o to w ramach konsultacji społecznych.
Co prawda zarówno przy ustalaniu stawki ekwiwalentu, jak i ryczałtu pracodawca będzie musiał uwzględnić normy zużycia materiałów i narzędzi pracy, w tym urządzeń technicznych, ich udokumentowane ceny rynkowe oraz ilość materiału wykorzystanego na potrzeby pracy, a także ceny rynkowe tego materiału, normy zużycia energii elektrycznej oraz koszty usług telekomunikacyjnych. Jednak w przypadku ekwiwalentu chodzi o faktycznie poniesione koszty, a przy ryczałcie – przewidywane.