17 grudnia br. upływa termin wdrożenia rozwiązań dla sygnalistów przez duże firmy prywatne oraz podmioty publiczne. Organizacje w całej Polsce powoli dostosowują swoje procedury do nowych regulacji, ale dla wielu ten temat jest nadal otwarty. Część z nich stoi przed wyborem – czy lepiej opracować system whistleblowingowy wykorzystując własne zasoby, czy powierzyć jego część lub całość zewnętrznym, wyspecjalizowanym podmiotom. Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi.
Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1937 w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa Unii (tzw. dyrektywa o ochronie sygnalistów) oznacza dla kilkunastu tysięcy podmiotów w Polsce konieczność dostosowania swoich wewnętrznych procedur i wdrożenia systemu whistleblowingowego, tj. systemu przyjmowania i badania zgłoszeń dotyczących naruszeń prawa. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku przepisów RODO, część z nich traktuje to jak przykry obowiązek, nie dostrzegając w tym żadnych korzyści. Jednak w tym przypadku korzyści mogą być znaczące, bo brak reakcji na zgłaszane nieprawidłowości to ryzyko utraty reputacji w oczach partnerów biznesowych, pracowników czy potencjalnych kandydatów do pracy. W najgorszym wypadku może to oznaczać utratę kontraktów handlowych czy sankcje administracyjne od organów publicznych. W praktyce więc skala potencjalnych strat dla organizacji może być znacznie większa.