Oczy ekonomistów zwrócone na inflację

Bieżący rok przyniesie poprawę koniunktury w polskiej gospodarce, ale nie tak wyraźną, jak sugerują założenia do ustawy budżetowej. Wyższa, niż oczekuje rząd, będzie jednak inflacja.

Publikacja: 12.01.2017 20:26

Foto: 123RF

Ministerstwo Finansów w ustawie budżetowej na 2017 r. zapisało, że polska gospodarka powiększy się o 3,6 proc. Uczestnicy konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego widzą przyszłość w mniej pastelowych barwach. Przeciętnie oczekują, że w IV kwartale br. wzrost PKB dojdzie do 3,5 proc., ale wcześniej będzie wyraźnie niższy. W I półroczu nie będzie nawet dochodził do 3 proc.Wkrótce służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo ogłosiły, że to związki fosforu. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku zapewnił, że nie stanowią "bezpośredniego zagrożenia dla plażowiczów". Plażę otwarto, dziś wiemy, że opinię wydano pochopnie.

Dla porównania, pod koniec września ub.r., gdy nie było jeszcze wiadomo, że w III kwartale wzrost wyhamuje do 2,5 proc. rocznie, ankietowani przez „Parkiet" i „Rz" ekonomiści spodziewali się, że gospodarka od początku br. będzie się rozwijała w stabilnym tempie 3,3 proc.

Ożywienie w inwestycjach

Aktualne prognozy zbieraliśmy od uczestników konkursu do końca grudnia. Nie uwzględniają więc zaskakującej zwyżki PMI w grudniu, która sugeruje przyspieszenie rozwoju sektora przemysłowego pod koniec 2016 r. Część ekonomistów wskazywała po tych danych, że prognozy na 2017 r. mogą być zbyt ostrożne.

Zdaniem Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, w IV kwartale rzeczywiście mogło dojść do przyspieszenia rozwoju gospodarki, ale w ujęciu kwartał do kwartału. Tak mierzone tempo wzrostu na początku 2017 r. znów wyhamuje. – Prawdziwe odbicie wzrostu nastąpi około półrocza 2017 r. – ocenia ekonomista. Wtedy bowiem można się spodziewać przyspieszenia inwestycji, których załamanie jest główną przyczyną spowolnienia gospodarczego.

Podobnego zdania jest Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. – Dane dotyczące naboru nowych wniosków oraz szacowanego zaangażowania środków UE sugerują wyraźne przyspieszenie absorpcji funduszy unijnych w ostatnich miesiącach, co może zwiastować zbliżające się odbicie inwestycji. Uruchomienie projektów inwestycyjnych następuje jednak z opóźnieniem w stosunku do momentu podpisania umowy, stąd ich efekty widoczne będą w gospodarce nie wcześniej niż w drugiej połowie tego roku – podkreśla.

Uczestnicy konkursu przeciętnie przewidują, że w I kwartale br. nakłady brutto na środki trwałe w polskiej gospodarce odnotują piąty z rzędu spadek w ujęciu rok do roku, choć już tylko o 1,1 proc. Dla porównania, w III kwartale (to ostatnie dostępne dane) załamały się o 7,7 proc. Od II kwartału inwestycje powinny już rosnąć, ale początkowo niemrawo.

Motorem wzrostu nadal będzie konsumpcja

W II połowie 2017 r., gdy odbicie inwestycji zacznie być w gospodarce odczuwalne, prawdopodobne jest lekkie wyhamowanie konsumpcji. – W naszej ocenie dynamika konsumpcji wyniesie w tym roku 4 proc., wobec szacowanych 3,6 proc. w 2016 r. Wsparcie dla konsumpcji nieustannie będzie stanowiła dobra sytuacja na rynku pracy – powiedział Maliszewski. – Przyspieszenia dynamiki konsumpcji oczekujemy jednak tylko w pierwszej połowie roku. Druga połowa przyniesie wyhamowanie jej wzrostu, na co wpływ będzie miało wygasanie korzystnego wpływu uruchomienia programu Rodzina 500+, a także wyhamowanie wzrostu dochodów realnych ze względu na odbudowę inflacji – zastrzegł.

Wspomniany powrót inflacji po ponad dwóch latach deflacji będzie jednym z najważniejszych zjawisk gospodarczych tego roku. Jeszcze we wrześniu ekonomiści przeciętnie oczekiwali, że w pierwszych kwartałach br. roczny wzrost indeksu cen konsumpcyjnych (CPI) będzie oscylował wokół 1,2 proc., czyli poniżej dolnej granicy (1,5 proc.) pasma dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.). Dziś sądzą, że już w I kwartale inflacja wróci do pasma.

– Według naszej prognozy inflacja osiągnie cel NBP w III kwartale br., choć zwiększa się ryzyko jeszcze szybszego wzrostu inflacji. Silne zwyżki cen ropy naftowej oraz osłabienie złotego względem dolara powinny się przyczynić do wyraźnego wzrostu cen już w najbliższych miesiącach. W ślad za rosnącymi cenami transportu spodziewamy się wzrostu dynamiki cen innych towarów i usług. Istotnym czynnikiem wzrostu cen w dłuższej perspektywie może być także kurcząca się podaż na rynku pracy i nasilająca się presja płacowa w konsekwencji tego procesu – powiedział Wojciech Matysiak, ekonomista Banku Pekao.

Zewnętrzne zagrożenia

Dalsza poprawa sytuacji na rynku pracy, której ekonomiści powszechnie oczekują, będzie się odtąd w większym stopniu przejawiała w przyspieszeniu wzrostu płac niż w spadku stopy bezrobocia. – Już teraz jest ona bliska tzw. stopie bezrobocia neutralnego. Oznacza to, że narastają problemy ze znalezieniem pracowników, a firmy wskazują na ten problem jako coraz poważniejszą barierę prowadzenia działalności gospodarczej. W naszej ocenie stopa bezrobocia rejestrowanego wyniesie na koniec 2017 r. 8,1 proc. wobec szacowanych 8,3 proc. w grudniu 2016 r. – ocenił Grzegorz Maliszewski. Przeciętnie uczestnicy konkursu spodziewają się spadku stopy bezrobocia w tym horyzoncie do 7,8 proc., czyli o 0,5 pkt proc. w ciągu roku. Dla porównania, w 2016 r. obniżyła się ona o 1,4 pkt proc.

Zdaniem Cypriana Zimeckiego, analityka z Orbis Investment Management, scenariusz stopniowej poprawy koniunktury w Polsce pokrzyżować mogą wydarzenia za granicą. – Mój model prognostyczny wskazuje na coraz większe prawdopodobieństwo recesji w USA na przełomie II i III kwartału 2017 r., a więc gdy osłabnie „trumpforia", czyli nadmierny optymizm w ocenie skutków poluzowania polityki fiskalnej przez Donalda Trumpa – tłumaczy.

Doceniamy prognozy formułowane z dużym wyprzedzeniem

Konkurs na najlepszego analityka makroekonomicznego roku organizowany jest przez redakcje „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" od 2007 r. (do końca ub.r. pod patronatem NBP). Obecnie trwają jednocześnie edycje IX i X, które mają na celu wyłonienie najlepszego prognosty – odpowiednio – 2016 i 2017 r. Konkurs jest otwarty dla wszystkich, którzy chcą sprawdzić swoje umiejętności analityczne: zawodowych ekonomistów z instytucji finansowych i ośrodków badawczych, ale też niezależnych ekspertów, pracowników naukowych, a także studentów. Obecnie w rywalizacji uczestniczy 41 analityków i zespołów.

Uczestnicy konkursu mają za zadanie nadesłać pod koniec każdego kwartału prognozy na cztery kolejne kwartały dla pięciu kluczowych wskaźników makroekonomicznych: zmiany PKB, zmiany inwestycji, zmiany indeksu cen konsumpcyjnych (CPI), stopy bezrobocia oraz salda obrotów bieżących. Za każdą prognozę uczestnicy konkursu mogą otrzymać 0, 1, 3 lub 5 punktów w zależności od tego, jak wypada ona na tle faktycznego odczytu danego wskaźnika oraz mediany przewidywań wszystkich uczestników. Podsumowując prognozy na dany kwartał, największą wagę przypisujemy tym formułowanym najwcześniej, czyli z rocznym wyprzedzeniem, najmniejszą zaś najświeższym, sporządzonym z kwartalnym wyprzedzeniem.

Ministerstwo Finansów w ustawie budżetowej na 2017 r. zapisało, że polska gospodarka powiększy się o 3,6 proc. Uczestnicy konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego widzą przyszłość w mniej pastelowych barwach. Przeciętnie oczekują, że w IV kwartale br. wzrost PKB dojdzie do 3,5 proc., ale wcześniej będzie wyraźnie niższy. W I półroczu nie będzie nawet dochodził do 3 proc.Wkrótce służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo ogłosiły, że to związki fosforu. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku zapewnił, że nie stanowią "bezpośredniego zagrożenia dla plażowiczów". Plażę otwarto, dziś wiemy, że opinię wydano pochopnie.

Pozostało 90% artykułu
Gospodarka
Hiszpania liderem wzrostu w eurolandzie
Gospodarka
Francję czeka duże zaciskanie budżetowego pasa
Gospodarka
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi
Gospodarka
Balcerowicz do ministrów: Posłuszeństwo wobec premiera nie jest najważniejsze
Gospodarka
MFW ma trzy scenariusze dla Ukrainy. Jeden optymistyczny, dwa – dużo gorsze