Uładzimir Makiej: kiedyś mógł zastąpić dyktatora

Szef dyplomacji był jednym z najwierniejszych ludzi Łukaszenki. Mimo izolacji i wojny wciąż próbował ratować relacje Mińska z Zachodem.

Publikacja: 28.11.2022 03:00

Uładzimir Makiej

Uładzimir Makiej

Foto: Wikimedia Commons/Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)/Nina Zambrano Díaz/Cancillería del Ecuador.

Rządowa białoruska agencja Biełta poinformowała w sobotę o śmierci szefa białoruskiego MSZ Uładzimira Makieja. Przyczyn śmierci nie podano. Wiadomo jedynie, że 64-latek zmarł nagle. Oficjalne komunikaty ograniczyły się do krótkiej notki biograficznej ministra. Nie był szeregowym członkiem sterowanego przez Aleksandra Łukaszenkę rządu. Odkąd w 2012 roku stanął na czele MSZ, na Białorusi zmieniło się czterech premierów. Zmieniała się i większość członków rządu, których nazwisk zapewne większość Białorusinów nie pamięta. Ale niezmienny szef MSZ pozostał wśród nielicznych u boku dyktatora z własną wagą polityczną.

– Makiej był ciężkiej wagi graczem tego systemu. Przez dłuższy czas zachował stanowisko, a to było nietypowe dla rządów Łukaszenki. Było to możliwe tylko z jednego powodu. Łukaszenko nigdy nie podejrzewać go o nielojalność – mówi „Rzeczpospolitej” Waler Karbalewicz, czołowy niezależny białoruski politolog.

Karierę zaczął robić w wojsku radzieckim. Wiadomo, że w latach 1980–1992 służył w armii. Doszedł do stopnia pułkownika. Ale nigdy nie ujawniono, co tam robił. Niezależne białoruskie media twierdziły, że pracował dla GRU (wywiad wojskowy), bo znał m.in. angielski i niemiecki. Po objęciu władzy w kraju w 1994 roku przez Łukaszenkę był już wyższej rangi urzędnikiem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, następnie ambasadorem we Francji, a później szefem pionu zajmującego się współpracą z Europą w MSZ. W 2000 został doradcą Łukaszenki, osiem lat później stanął na czele jego administracji. Od ponad dziesięciu lat był szefem dyplomacji.

Czytaj więcej

Nagła śmierć ministra spraw zagranicznych Białorusi

– Jego najważniejszym zadaniem była budowa mostów i nawiązanie relacji z Zachodem, bo do relacji z Rosją władzom w Mińsku nie jest potrzebny resort dyplomacji. To była jego główna misja. Przez jakiś czas zapewniał wielokierunkowość białoruskiej polityki zagranicznej – twierdzi Karbalewicz.

Jeszcze kilka lat temu Makiej był uważany za jednego z najbardziej proeuropejsko nastawionych ludzi w obozie Łukaszenki. To głównie dzięki niemu wprowadzone w 2011 roku sankcje (po wyborach 2010 roku) zawieszano w zamian za uwolnienie więźniów politycznych. A po rosyjskiej okupacji Krymu do Mińska, który wówczas stał się forum do rozmów pokojowych, znów zaczęli przyjeżdżać zachodni politycy. Doszło nawet do ocieplenia relacji z Polską, o czym świadczyły wizyty ważnych polskich polityków na Białorusi. Zakładał białoruską wyszywankę i uczestniczył w probiałoruskich imprezach kulturalnych. Utrzymywał nawet kontakty z kilkoma ośrodkami eksperckimi w Mińsku (niektórzy uważali, że przyczynił się do ich powstania), a te przekonywały, że Mińsk chce reform i dobrych relacji z Zachodem. Przeforsował nawet otwarcie granic kraju dla turystów z UE i USA. Był jednym z niewielu urzędników Łukaszenki, którzy nie wstydzili się używać języka białoruskiego. W języku ojczystym często udzielał wywiadów. W październiku 2016 roku odwiedził nawet redakcję „Rzeczpospolitej” w Warszawie.

– Dziś nie mogę powiedzieć, że staramy się o członkostwo w Unii, ale w przyszłości nie można wykluczyć żadnego scenariusza – mówi w rozmowie z Jędrzejem Bieleckim.

Punktem zwrotnym wpędzającym Białoruś w totalną zależność od Rosji były wybory prezydenckie w 2020 roku, po których świat demokratyczny de facto zawiesił wszelkie relacje z Mińskiem. Sytuację jeszcze bardziej skomplikowała rosyjska agresja na Ukrainę, w której biernie współuczestniczy Łukaszenko. Mimo to Makiej wciąż próbował ratować stosunki reżimu z Zachodem. – W Mińsku liczono na ocieplenie relacji. Makiej pisał listy do europejskich polityków, próbował prowadzić jakieś rozmowy. W obecnych warunkach poprawa stosunków nie była możliwa – twierdzi Karbalewicz.

W tym tygodniu Makiej miał udać się do Polski i uczestniczyć w posiedzeniu Rady Ministerialnej OBWE. – Jesteśmy zszokowani nagłą śmiercią ministra spraw zagranicznych Białorusi Uładzimira Makieja – napisali we wspólnym oświadczeniu przewodniczący OBWE Zbigniew Rau i sekretarz generalna OBWE Helga Schmid. Wyrazili też kondolencje rodzinie zmarłego. Co ciekawe, na szczyt OBWE do Polski nie został zaproszony szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow.

Niezależne białoruskie media przekonują, że tuż przed śmiercią Makiej czuł się dobrze, a nawet planował zobaczyć spektakl w teatrze, w którym gra jego żona, aktorka Wiera Poliakowa-Makiej. Ostatnim dyplomatą zagranicznym, z którym się spotykał, był nuncjusz apostolski w Mińsku Ante Jozić.

Rządowa białoruska agencja Biełta poinformowała w sobotę o śmierci szefa białoruskiego MSZ Uładzimira Makieja. Przyczyn śmierci nie podano. Wiadomo jedynie, że 64-latek zmarł nagle. Oficjalne komunikaty ograniczyły się do krótkiej notki biograficznej ministra. Nie był szeregowym członkiem sterowanego przez Aleksandra Łukaszenkę rządu. Odkąd w 2012 roku stanął na czele MSZ, na Białorusi zmieniło się czterech premierów. Zmieniała się i większość członków rządu, których nazwisk zapewne większość Białorusinów nie pamięta. Ale niezmienny szef MSZ pozostał wśród nielicznych u boku dyktatora z własną wagą polityczną.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Już cała brytyjska armia będzie mogła być brodata. Zyska więcej żołnierzy?
Polityka
Macron dobija porozumienie UE-Mercosur. Co teraz?
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA