– Wystarczy, że przedsiębiorca podpisze fikcyjną umowę zlecenia ze studentem, tak by jego przychody mieściły się w limicie rocznych przychodów zwolnionych od podatku – zauważa księgowy. – Jeśli doliczy taką umowę do kosztów prowadzonej działalności, może zaoszczędzić nawet 16 tys. zł podatku. Wystarczy, że odpali z tego studentowi np. 5 tys. zł. Za takie pieniądze niejeden student podpisze wszystkie papiery potrzebne do stworzenia fikcji zatrudnienia na zleceniu. Czysty zysk z takiej operacji dla przedsiębiorcy może wynieść ponad 10 tys. zł. A takich umów można zawrzeć przecież więcej.
– Nadużyciom może sprzyjać to, że po zmianach zlecenia zawartego ze studentem nie trzeba już nigdzie zgłaszać. Skoro jest zwolniony ze składek, a po 1 sierpnia także z PIT, to przychodów z takiej umowy nie trzeba wykazywać w rozliczeniach z ZUS ani z urzędem skarbowym – komentuje Andrzej Radzisław, radca prawny z kancelarii Goźlińska, Petryk & Wspólnicy, ekspert od ubezpieczeń społecznych. – Taka umowa będzie więc praktycznie niewidoczna dla kontrolerów.
– Oszustwo będzie łatwe do wykrycia. Wystarczy, że kontroler skarbówki sprawdzi wynagrodzenia innych pracowników i okażą się one znacznie niższe niż osoby do 26. roku życia zatrudnionej na najniższym stanowisku w firmie. Trudno to będzie racjonalnie wyjaśnić – polemizuje Konrad Piłat, doradca podatkowy w KNDP.
Pieniądze pod stołem
Zdaniem mec. Radzisława w praktyce bardziej prawdopodobny będzie inny scenariusz.
– Przedsiębiorca zawierający całkowicie fikcyjną umowę ze studentem ryzykuje, że kontrolerom uda się udowodnić, że nigdy nie pojawił się w firmie. Spodziewam się zatem, że nowe przepisy zachęcą przedsiębiorców do sztucznego zawyżania wynagrodzenia studentów, chociaż w rzeczywistości będą oni zarabiali mniej.
Skoro miesięczny limit zarobków osoby do 26. roku zwolnionych z PIT to około 7120 zł, wystarczy, że nieuczciwy przedsiębiorca wpisze np. 5 tys. zł wynagrodzenia do umowy, a w rzeczywistości zapłaci studentowi w gotówce tylko 2 tys. zł miesięcznie. W ten sposób wygeneruje 36 tys. zł fikcyjnych kosztów, co pozwoli mu zaoszczędzić rocznie nawet około 7 tys. zł CIT.