O to, czy limity rozliczenia dotyczą też świadczeń od wspólników, zapytała spółka komandytowa, w której komplementariuszem jest spółka z o.o. Ze wspólnikiem została podpisana umowa na wykonywanie usług niematerialnych. We wniosku o interpretację podkreślono, że sam fakt bycia wspólnikiem nie powoduje, iż staje się on podmiotem powiązanym. Wydatki na jego usługi można więc rozliczać w całości w kosztach.
Fiskus był jednak innego zdania. Stwierdził, że wspólnicy spółki podejmują w niej najważniejsze decyzje, w tym o jej utworzeniu. Uczestniczą więc w jej zarządzaniu. Przesądza to o istnieniu powiązań. Spółka nie może więc rozliczać wszystkich wydatków na usługi wspólników w podatkowych kosztach (interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej nr 0114-KDIP2-2.4010.357.2020.1.AS).
Nowy hamulec dla biznesu
Do podobnej konkluzji fiskus doszedł w dwóch innych interpretacjach. Trudno więc liczyć na to, że zmieni zdanie. – Skarbówka zakwestionuje przekraczające limit usługi wspólnika spółki komandytowej, niezależnie od tego, czy jest nim osoba prawna czy fizyczna. Bez względu na to, czy chodzi o komplementariusza czy komandytariusza. To nowy hamulec w ich działalności – podkreśla Tomasz Piekielnik.
Przypomnijmy, że zgodnie z nowymi zasadami, obowiązującymi od 1 stycznia, spółka komandytowa płaci CIT od swojego dochodu z działalności. Oprócz tego podatek trzeba odprowadzić od zysku wspólników. Daninę komplementariusza można obniżyć (proporcjonalnie) o CIT od dochodu spółki. Zwolnienie jest też dla komandytariuszy, ma jednak bardzo trudne do spełnienia warunki.
Na przekształcenie jeszcze czas
Nowe zasady opodatkowania nie spowodowały na razie spadku liczby spółek komandytowych. Z danych przesłanych „Rzeczpospolitej" przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że w lipcu zeszłego roku, jeszcze przed ogłoszeniem zmian, było ich 43 148. W lutym 2021 r. 43 145.
Eksperci podkreślają jednak, że wszystko się rozstrzygnie za miesiąc. Spółki komandytowe mogą bowiem postanowić, że staną się podatnikiem CIT dopiero 1 maja.