Na wyścigach konnych spotykają się ludzie zamożni, którzy są naszymi potencjalnymi klientami, dlatego warto się na nich reklamować. Ten argument przekonał fiskusa, który zgodził się na rozliczenie kosztów promocji.
O interpretację wystąpiła spółka z branży nieruchomości. Zależy jej na zareklamowaniu swojej działalności i zdobyciu nowych klientów. Podkreśla, że jej kontrahentami są przede wszystkim osoby w dobrej kondycji finansowej, które interesują się sportami „z wyższej półki”. Często są skłonni do podejmowania ryzyka i próbują swoich sił w grach hazardowych. Z jej obserwacji wynika, że dużym zainteresowaniem obecnych i potencjalnych kontrahentów cieszą się wyścigi konne. To dobra przestrzeń do informowania o swojej ofercie i pielęgnacji kontaktów. Dlatego postanowiła się na nich promować i podpisała umowę sponsoringu z firmą, która dzierżawi konie i wystawia je na wyścigach (sama też zamierza je organizować).
W umowie spółka zobowiązała się do przekazywania co miesiąc określonej kwoty. Ma być przeznaczona m.in. na przygotowanie i starty koni w wyścigach oraz wyposażenie i ubiór dżokejów. W zamian za to sponsorowany ma reklamować spółkę, np. zamieszczać jej nazwę oraz znak graficzny na materiałach informacyjnych, zaproszeniach, ulotkach, artykułach promocyjnych (długopisy, czapki, koszulki) czy w mediach społecznościowych. Stosowne oznaczenia znajdą się też na koszulkach dżokejów. Spółka dostanie bilety zarówno dla pracowników, jak i klientów, będzie także mogła uruchomić na terenie wyścigów punkt informacyjny.
Czy wydatki na sponsoring można zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów? Spółka twierdzi, że tak. Podkreśla, że w reklamie na wyścigach widzi szansę na pozyskanie nowych klientów. Jeździectwo konne cieszy się bowiem prestiżem i przyciąga potencjalnych kontrahentów, którymi są zamożne osoby. Teren wyścigów jest także dobrym miejscem do spotkań biznesowych i podtrzymywania kontaktów. To wszystko ma wpływ na zwiększenie przychodów z działalności.