Ulga IP Box, czyli 5-proc. stawka dla dochodów z kwalifikowanych praw własności intelektualnej, od początku budziła spore zainteresowanie, zwłaszcza wśród informatyków. Podatnicy masowo zaczęli o nią dopytywać fiskusa, a ten masowo nie wydawał interpretacji. Przegrywa jednak w sądach i coraz więcej spraw jest rozstrzyganych merytorycznie. Wyrok ważny dla programistów, którzy ulepszają stworzone przez siebie oprogramowanie, wydał niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach.
Frontem do klienta
Sprawa dotyczyła programisty – wspólnika spółki cywilnej. We wniosku o interpretację wyjaśnił, że w jej ramach wytwarzane jest od podstaw oprogramowanie, stanowiące kwalifikowane prawo własności intelektualnej. Spółka zawiera z kontrahentami umowę licencyjną, która określa warunki i zakres korzystania z niego. Podatnik zwraca uwagę, że prace na zlecenie klienta opierają się na stałym schemacie, który ma zapewnić jak najlepsze dostosowanie programu do jego potrzeb. Dlatego prócz sprzedaży licencji obejmuje on także inne czynności, jak: prace webdeweloperskie, usługi serwisowe, usługi utrzymania aktualnego testowego środowiska, update licencji oprogramowania czy usługa abonamentowa i hosting. Programista zastrzegał, że wszystkie mają bezpośredni związek z oprogramowaniem, z którego korzysta kontrahent spółki na podstawie udzielonej mu licencji. Wszystkie też dotyczą produktów stworzonych przez niego w ramach prowadzonej działalności, stanowiących kwalifikowane prawo własności intelektualnej. Chciał się upewnić, że będzie mógł korzystać z preferencji IP Box.
Czytaj więcej
Gdy przedmiotem sprzedaży jest produkt, a nie kwalifikowane prawo własności intelektualnej, bo obejmuje projekt i technologię to jego uzyskanie nie stanowi jedynego czynnika kształtującego cenę produktu, a w konsekwencji przychodu z jego sprzedaży.
Fiskus potwierdził prawo do preferencji, ale tylko dla dochodu z autorskiego prawa do programu komputerowego. Dla zysków z innych czynności – z wyjątkiem tych z serwisu internetowego uwzględnionego w cenie licencji – takiej możliwości się nie dopatrzył. Jak bowiem tłumaczył fiskus, nie są one zawarte w cenie sprzedaży udzielonej licencji i z niej nie wynikają.
Programista nie zgadzał się z taką oceną. W skardze do sądu administracyjnego przekonywał, że wszystkie sporne usługi, która są przez niego świadczone, dotyczą programu, który stworzył, i służą do jego rozwinięcia oraz zmodyfikowania, by sprostał potrzebom danego klienta. Żadne nie funkcjonują samodzielnie czy odrębnie od oprogramowania. Dlatego zdaniem skarżącego wszystkie wykonywane przez niego czynności należy traktować w sposób nierozdzielnie związany z całością.