Informatyzacja fiskusa spowodowała, że dziś kontrole podatników stają się rzadsze i mniej uciążliwe. Urzędy skarbowe coraz częściej sięgają po „nieinwazyjny” środek zwany czynnościami sprawdzającymi. Polega on – w uproszczeniu – na tym, że urzędnik w swoim komputerze analizuje dane od podatnika, a gdy stwierdzi nieprawidłowości, wzywa do korekty deklaracji podatkowych.
Zdalne sprawdzanie
W ten sposób w 2022 r. wykryto 7,2 mld zł potencjalnych uszczupleń podatkowych. To trzykrotnie więcej niż w 2018 r. i ponaddwukrotnie więcej niż w wyniku ubiegłorocznych klasycznych kontroli podatkowych. A jeszcze pięć lat wcześniej odwrotne: kontrole podatkowe wykryły 6,1 mld zł, a czynności sprawdzające 2,4 mld zł nieprawidłowości. Zresztą liczba kontroli podatkowych z ponad 23 tys. w 2028 r. spadła do 18 tys. w 2022 r., a w pandemicznych latach 2020–2021 wynosiła ok. 15 tys.
Liczby podane przez Ministerstwo Finansów odzwierciedlają tylko kwoty ujawnionych uszczupleń podatków, a nie oznaczają rzeczywistych wpłat do budżetu. W wielu przypadkach podatnicy nie zgadzają się bowiem z ustaleniami kontroli czy czynności sprawdzających i toczą spory z fiskusem, nierzadko je wygrywając. Trend do zmiany stylu kontroli jest jednak wyraźny.
Dlatego właśnie MF chce tak zmienić ordynację podatkową, by w ogóle odejść od kontroli dokonywanych przez urzędy skarbowe i powierzyć im wyłącznie czynności sprawdzające. Mają służyć „do weryfikacji spraw, gdy pojawił się nieumyślny, niewielki błąd, czy jest nieduży zakres danych do sprawdzenia” – jak wyjaśniło biuro prasowe resortu.
Czytaj więcej
Gdy fiskus uprzedza o swojej wizycie, podatnik ma czas, by zgromadzić i zweryfikować dokumenty, a nawet skorygować deklaracje. Gorzej, gdy urzędnicy pojawiają się w firmie bez zapowiedzi.