Tak wynika z jednego z wyroków, jakie w ubiegłym tygodniu wydał Naczelny Sąd Administracyjny.
Sprawa dotyczyła rozliczenia VAT od stycznia 2011 r. do grudnia 2012 r. Problemy podatnika zaczęły się, gdy fiskus zakwestionował mu prawo do pomniejszenia podatku należnego o naliczony z faktur zakupowych, wystawionych przez jednego z kontrahentów. Urzędnicy ustalili, że na dużą skalę wystawiał faktury na sprzedaż śrutu soi, rzepaku i słonecznika. Działalność jednak tylko markował, bo nie miał rejestracji i nie dopełnił obowiązków podatkowych. Tym samym jego faktury nie dokumentowały rzeczywistych dostaw.
Czytaj więcej
Bogu ducha winni przedsiębiorcy, którzy zostali wplątani w przestępczy proceder wyłudzania podatku, nie powinni ponosić z tego tytułu negatywnych konsekwencji.
Podatnik bronił się, że nie miał pojęcia o nadużyciach, ale fiskus nie dał temu wiary. Urzędnicy zarzucili mu, że nie wykazał się należytą starannością kupiecką. W ocenie fiskusa zredukowanie kontaktów handlowych do połączeń telefonicznych, brak jakichkolwiek ustaleń dotyczących współpracy, gwarancji poszczególnych transakcji czy udziału w dostawie wywołuje oczywiste wątpliwości co do rzetelności i staranności w doborze i weryfikacji kontrahenta. Tym bardziej że podatnik był doświadczonym przedsiębiorcą, który przeprowadził wiele transakcji handlowych.
Przedsiębiorca poskarżył się do sądu administracyjnego. Przekonywał, że fiskus nie miał podstaw uznać, iż on sam miał lub też powinien mieć świadomość ewentualnego udziału kontrahenta w oszustwie podatkowym związanym z umożliwieniem importerom śruty stosowania obniżonej stawki VAT. Podkreślał, że otrzymał towar, zapłacił za niego i wykorzystał na następnych etapach obrotu. A braki w rejestracji działalności kontrahenta nie mogą przesądzać o tym, że nie dochodziło do czynności.