Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu uwzględnił skargę vlogera, któremu fiskus odmówił prawa do wliczenia wydatków związanych z kręceniem filmików w koszty podatkowe. To kolejne rozstrzygnięcie korzystne dla osób, które zarabiają na YouTubie.
Kanwą sporu była interpretacja podatkowa. We wniosku podatnik wyjaśnił, że od trzech lat prowadzi jednoosobową działalność polegającą na tworzeniu filmów na platformie YouTube. Od początku do końca tworzy je sam lub z pomocą asystentki zatrudnionej na podstawie umowy zlecenia. Treści te są relacjami z atrakcji w parkach wodnych. Vloger podkreślał, że materiały mają charakter informacyjny oraz relaksacyjny. A kanał generuje miesięcznie miliony wyświetleń reklam.
Czytaj więcej
Blogerka odliczy to, co wydaje na utrzymanie i leczenie psów, które występują w udostępnianych przez nią w internecie filmach szkoleniowych.
Podatnik wskazał, że w związku z produkcją filmów ponosi koszty m.in.: używania sprzętu, oprogramowania, zakupu biletów wstępu i lotniczych, zakwaterowania czy wynajęcia auta itd. Uważał, że są one kosztem podatkowym jego firmy, bo gdyby nie tworzone filmy, nie osiągnąłby żadnych zysków z reklam.
Odpowiedź fiskusa była krótka i kategoryczna: kosztu nie ma. Tłumaczył, że podatnik uzyskuje przychód z reklam, a nie z wyświetlania jego filmów. Wydatki związane z ich tworzeniem nie mogą zatem stanowić kosztów, bo nie istnieje związek między nimi a przychodem.