Naczelny Sąd Administracyjny wydał kolejny bardzo ważny wyrok dotyczący skutków pomocy udzielanej w związku z pandemią.
Sprawa dotyczyła spółki akcyjnej, która w kwietniu 2020 r. wystąpiła o odroczenie zapłaty zaległej zaliczki na CIT z odsetkami za marzec 2020 r. Spółka wskazała na szczególną sytuację i ogłoszenie stanu epidemii w związku z zakażeniami koronawirusem.
Fiskus przychylił się do jej wniosku i odroczył termin zapłaty ponad 190 tys. zł zaległości z odsetkami do końca lipca 2020 r. Jednoczenie odstąpił od ustalenia tzw. opłaty prolongacyjnej, którą zgodnie z przepisami może pobrać, gdy udziela ulgi. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jedno zdanie w decyzji. Fiskus stwierdził bowiem, że spółka występująca o przyznanie pomocy de minimis spełnia wszystkie przewidziane prawem warunki jej udzielenia.
Spółka nie zgodziła się z taką kwalifikacją wsparcia. Uważała, że odroczenie terminu płatności podatku nie stanowi pomocy publicznej. Nie jest korzyścią w rozumieniu przepisów o pomocy publicznej, ani nie zakłóca konkurencji i wymiany handlowej między państwami UE.
Ta argumentacja nie przekonała urzędników, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie już tak. Zauważył m.in., że niepobieranie opłaty prolongacyjnej nie jest wynikiem uznania, ale częścią systemu podatkowego zmodyfikowanego na czas pandemii. Tymczasem rozumowanie fiskusa prowadzi do tego, że zniesienie z mocy prawa opłaty prolongacyjnej determinuje traktowanie odroczenia jako pomocy de minimis. A to nie zawsze jest korzystne dla przedsiębiorcy. Udzielenie odroczenia jako pomocy de minimis wyczerpuje bowiem kwotowy limit pomocy nie tylko dla spółki, ale też dla firm z nią powiązanych.