Dekada stracona na pseudoprawny populizm - komentuje Beata Mik

Odpowiedzialność karnoskarbowa | Dziwne metody zwalczania pustych faktur

Publikacja: 08.07.2017 07:30

Beata Mik

Beata Mik

Foto: materiały prasowe

Do napisania tego tekstu zainspirował mnie artykuł dr. Marcina Warchoła „Szczególna staranność dziennikarza a karalność zniesławienia" („Palestra" 2013, nr 9–10, s. 26–35). Autor trafnie wychwycił pułapki komplikujące odpowiedź na pytanie o próg bezprawności enuncjacji prasowych, przed którym krytyka czyjegoś postępowania nie jest naruszeniem dóbr osobistych w rozumieniu art. 23–24 k.c. ani występkiem tzw. zniesławienia medialnego określonego w art. 212 § 2 k.k. Przyjmijmy, iż obiektem dziennikarskiej kontestacji był publiczny eksces VIP-a, ten zaś uparcie zaprzecza prawdziwości stawianego mu zarzutu i straszy redakcję sądem. W tym samym celu załóżmy, że żurnalista sprostał ustawowemu obowiązkowi dochowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu oraz wykorzystaniu materiału prasowego.

Rozwiązanie kazusu, na pierwszy rzut oka prokuratorskiego, zwłaszcza niedojrzałego, wydawać się może proste. Dzięki prawu cywilnemu nasz dziennikarz zapewne uniknie odpowiedzialności cywilnej, ponieważ jego czyn w tym entourage'u nie jest bezprawny. Nieco inaczej wypadnie na tle prawa karnego. Wszelako art. 213 § 1 k.k., jeśli go czytać jak reklamę mydła, odbiera zniesławieniu osoby pełniącej funkcję publiczną walor przestępstwa jedynie wówczas, gdy uczyniony publicznie zarzut jest prawdziwy. Na wyższej półce ontologicznej rację okazuje się mieć dr Warchoł. Wspierają go autorytety na miarę Sądu Najwyższego, prof. Andrzeja Zolla czy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Trudno wszakże wyobrazić sobie osobny byt dwóch bezprawności: cywilnej i karnej. Podobnie niedorzecznie brzmi konstatacja, jakoby mogło istnieć samo tylko bezprawie karne.

Niebezpieczna autonomia

Gdy zgłębiałam ów problem, wróciły wątpliwości co do aktualnych metod zwalczania pustych faktur VAT, czyli nieodzwierciedlających rzeczywistych zaszłości gospodarczych. No bo gdzie szukać racji uznania w prawie karnym powszechnym krętactwa, które polega na wystawianiu czy bodaj podrabianiu lub przerabianiu takowych, ewentualnie na ich użyciu za przestępstwo o wyższym ciężarze gatunkowym niż tzw. fałsz materialny bądź intelektualny każdego innego dokumentu w sensie art. 115 § 14 k.k., a nawet za zbrodnię (B. Mik: „Wielka afera fakturowa", „Rzeczpospolita" z 18 marca)? Czyżby prawotwórca nagle znalazł dowody na wsparcie tezy, że zamach na rzetelność lub autentyczność akurat faktury wyróżnia się pozaziemskim ładunkiem bezprawności? Jeśli rozwiązanie zagadki leży właśnie tutaj, stajemy oko w oko z koncepcją, której słusznie sprzeciwia się pan doktor, dopuszczającą autonomię bezprawia karnego. Bardzo niebezpieczną dla demokratycznego państwa prawnego, bo pozwalającą manipulować prawem karnym pod byle pretekstem. Ignorującą okoliczność, że kryminalizowane zachowania w innych dziedzinach prawa mogą być dozwolone, prawnie neutralne bądź szkodliwe w stopniu nieuzasadniającym reakcji środkami z piekła rodem.

Międzyresortowa gra

Tajemnica wzmożonej ochrony prawnokarnej faktur jawi się zupełnie mętnie, gdy sobie uzmysłowimy, że front walki w tym kierunku otworzyło także, prócz resortu sprawiedliwości i od niego niezależnie, Ministerstwo Rozwoju i Finansów wraz z sejmową Komisją Finansów Publicznych. Zaowocowało to własnym zwycięstwem strażników budżetu na polu prawa karnego, tyle że skarbowego. Reguły aneksji i kontrybucji spisano w obowiązującej od 1 stycznia ustawie z 1 grudnia 2016 r. o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustaw (DzU z 2016 r., poz. 2024, dalej: nowela fakturowo-skarbowa). Motywy odnajdziemy w rządowym projekcie tego aktu (druk nr 965).

W ostatnim dokumencie, wrzuconym do laski marszałkowskiej 28 października 2016 r., najbardziej rozbraja brak wzmianki o tym, że przeszło miesiąc wcześniej gabinet pod tym samym przywództwem zaangażował Sejm w wojnę z fałszerstwem faktur siłami Ministerstwa Sprawiedliwości w porozumieniu z komisją nadzwyczajną do spraw zmian w kodyfikacjach. Przecież nikt nie uwierzy w ukrycie przed wicepremierem druku nr 888, na bazie którego uchwalono, z mocą od 1 marca 2017 r., omówioną przeze mnie poprzednio ustawę z 10 lutego 2017 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw (DzU z 2017 r. poz. 244). Przeraża natomiast dezynwoltura, z jaką usiłuje się tłumaczyć zmiany wprowadzane w prawie karnym skarbowym. I czarna dziura w miejscu, w którym wypadało choćby z grubsza zreferować konsekwencje prawne starcia się obu inicjatyw.

Rządowy pion finansowy obracał się w mniej malowniczym otoczeniu, gdyż kodeks karny skarbowy nie zna zbrodni. Ponadto nie opłacało się zbytnio bełtać w sankcjach. Kodeks ów musiano by napisać od nowa. Zostawiono więc w spokoju wiodące w korygowanej materii przepisy art. 23 k.k.s., art. 27 § 1 k.k.s. oraz art. 28 § 2 k.k.s.

Na wszelki wypadek przypomnijmy jednak, że w myśl pierwszego artykułu karę grzywny za przestępstwa skarbowe wymierza się w jednakowych stawkach dziennych, nie niższych od jednej trzydziestej części minimalnego wynagrodzenia oraz nie wyższych od jej czterystukrotności. Przy czym jeżeli kodeks nie stanowi inaczej, najniższa liczba stawek wynosi 10, a najwyższa – 720. Druga jednostka redakcyjna pod identycznym warunkiem stanowi, że kara pozbawienia wolności trwa najkrócej pięć dni, najdłużej zaś pięć lat. W trzecim przepisie natrafiamy na odstępstwa od tych norm. Zgodnie z nimi kara nadzwyczajnie obostrzona nie może przekroczyć 1080 stawek dziennych grzywny, dwóch lat ograniczenia wolności ani dziesięciu lat pozbawienia wolności.

Aby w zarysowanych realiach nie wypaść przy konkurencji za blado, budżetowcy z impetem uderzyli w art. 62 k.k.s. oraz w regulacje art. 37–38 k.k.s. o nadzwyczajnym obostrzeniu kary (sytuacjach, w których orzeka się ją powyżej zagrożenia karnego w rozumieniu art. 53 § 5 k.k.s.). Zdobycze prezentują się następująco. Przepis art. 62 § 2 k.k.s. typizował przedtem przestępstwo skarbowe dokonywane przez osobę obowiązaną do wystawienia faktury lub rachunku, która robi to w sposób nierzetelny, jak również przez każdego, kto posługuje się takim dokumentem. Sankcja opiewała wyłącznie na karę grzywny do 240 stawek dziennych. Nowela fakturowo-skarbowa przeobraziła ten czyn zabroniony w delikt każdorazowo powszechny (ogólnosprawczy), zagrożony sankcją niespotykaną dotychczas w części szczególnej kodeksu: karą grzywny do 720 stawek dziennych albo karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od roku (do pięciu lat), albo obiema tymi karami łącznie. Oznacza to podniesienie poziomu bezprawności czynu zabronionego do cechującego najcięższe uszczuplenia daninowe, w tym oszustwa podatkowe w ujęciu art. 56 § 1 k.k.s. czy art. 76 § 1 k.k.s.

Niestety, na tym nie poprzestano. W tym samym artykule dodano § 2a, stosownie do którego każdy, kto popełnia taki czyn, a kwota podatku wynikająca z faktury albo suma kwot podatku wynikających z faktur jest małej wartości (czyli w chwili czynu nie przekracza dwustukrotnej wysokości minimalnego wynagrodzenia – art. 53 § 14 k.k.s.), podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności (już od pięciu dni do pięciu lat), albo obu tym karom łącznie. To zaś – jak chcieli pomysłodawcy – jest równoznaczne z utworzeniem typu uprzywilejowanego, jakkolwiek opatrzonego sankcją najsurowszą z przewidzianych dla najpoważniejszych przestępstw skarbowych innych typów oraz przemilczającego nierzetelne rachunki. Co nie mniej zdumiewa, w obu konfiguracjach przestępstwo to, relatywizowane do nierzetelnych faktur, przekształca się z formalnego w niby-skutkowe, obligując organy ścigania do baczenia za każdym razem na kwoty podatku widoczne na fakturze bez względu na to, czy in concreto doszło do uszczuplenia lub narażenia na uszczuplenie jakiejś należności publicznoprawnej.

Jest to strategia wręcz nieracjonalna. Dlatego że odróżnienie tegoż specdeliktu od wykroczenia skarbowego stypizowanego w art. 62 § 5 k.k.s., nazywanego standardowo „wypadkiem mniejszej wagi", nie wymaga sumowania kwot z faktury lub faktur (ani tym bardziej z rachunku lub rachunków), lecz ustalenia wielkości uszczerbku, faktycznie powstałego lub wysoce prawdopodobnego, w należnościach fiskusa (wykroczeniem pozostaje czyn, gdy wielkość ta nie przenosi ustawowego progu, czyli pięciokrotnej wysokości minimalnego wynagrodzenia – art. 53 § 3, 6 i 8 k.k.s.). Innymi słowy, całość nie ma nic wspólnego ze strzeżeniem porządku fiskalnego państwa. Wygląda raczej na międzyresortową grę w osobliwości. Aż się prosi, żeby zapytać, komu los przydzielił gwizdek sędziego. Zali to jurysta?

Kara i kara

Sportowy duch daje też o sobie znać w obrębie przesłanek oraz sposobów nadzwyczajnego obostrzenia kary. Akcja zaczyna się dosyć niemrawo. W § 1 art. 37 k.k.s. pojawia się pkt 1a stanowiący, iż sąd obligatoryjnie stosuje tę instytucję, gdy – w szczególności – sprawca popełnia przestępstwo skarbowe określone w art. 62 § 2, a kwota podatku wynikająca z faktury albo suma kwot podatku wynikających z faktur jest dużej wartości, czyli tempore criminis wyższa niż pięćsetkrotność minimalnego wynagrodzenia (art. 53 § 15 k.k.s.).

Według zmienionego pkt 3 w § 1 art. 38 k.k.s. obostrzenie polega na wymierzeniu kary pozbawienia wolności przewidzianej za przypisany delikt w wysokości powyżej dolnej granicy ustawowego zagrożenia, nie niższej niż miesiąc, do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę, co nie wyłącza wymierzenia z takim samym obostrzeniem także kary grzywny grożącej za to przestępstwo obok kary pozbawienia wolności.

A potem wielkie „bum"! Przepis § 2 tego samego artykułu wzbogaca się o pkt 3, który ową regułę wyśrubowuje, kiedy kwota zafakturowanego podatku urasta do wielkiej wartości, przeto tempore criminis przewyższa tysiąckrotność minimalnego wynagrodzenia (art. 53 § 16 k.k.s.). Dolna granica wymierzanej kary pozbawienia wolności podskakuje wtedy do trzech miesięcy, natomiast górna – do ustawowego zagrożenia zwiększonego podwójnie. I tym razem nie trzeba męczyć się rachowaniem uszczupleń podatkowych zaistniałych w realu. Wystarczają zapiski na fałszywych papierach.

W efekcie fałszerza tudzież geszefciarza, który żeruje na jego talencie, można posłać za kraty na okres do lat dziesięciu i ściągać od nich grzywnę w wymiarze do 864 mln zł.

Na sakramentalne pytanie, dlaczego mnie to wszystko aż tak porusza, odpowiem krótko. Powyższe zmiany w prawie karnym skarbowym nie dość, że zioną pseudojurydycznym populizmem, to jeszcze drwią z zasad ochrony faktur VAT w prawie powszechnym. Mniejsza o szczyt nonsensu w art. 62 § 2–2a k.k.s. w postaci braku typu uprzywilejowanego dla nierzetelności w rachunkach za towar lub usługę. I tak większość zawodników, niekoniecznie w drużynie karnistów klasyków, nie ma pojęcia, czym się one różnią od faktur.

Skupmy się zatem na tych drugich. Zauważmy, że chucha się na nie z troski o dochody kiesy państwowej, a nie dla sportu. Przetestujmy jakąś subtelność pieczy nad nimi w wymiarze całej karnistyki. Czego zresztą nie unikniemy ze względu na idealny zbieg czynów karalnych w aranżacji art. 8 k.k.s., czyli nakaz stosowania do deliktu, który podpada jednocześnie pod przepisy prawa powszechnego i skarbowego, wszystkich tych przepisów.

Żart z podatników

Badaną subtelnością niech będzie przedawnienie karalności. Jak wiadomo, naturą przedawnienia w interesującej nas kwestii jest rezygnacja państwa z ukarania sprawcy danego przestępstwa lub przestępstwa skarbowego po upływie terminu oznaczonego w ustawie. Jeżeli to nastąpi, nie wszczyna się postępowania karnego ani postępowania w sprawie o przestępstwo skarbowe, a wszczęte się umarza (art. 17 § 1 pkt 6 k.p.k. oraz art. 113 § 1 k.k.s. w zw. z art. 17 § 1 pkt 6 k.k.s.). Zobaczmy, jak ten mechanizm zafunkcjonuje, gdy spreparowane faktury zostały wystawione na kwotę należności ogółem w wysokości, w związku z którą wykaligrafowana na nich należność z tytułu VAT wynosi łącznie ponad 10 mln zł. Czyn taki, popełniony teraz, w świetle art. 277a § 1 k.k. byłby zbrodnią, za którą grozi kara pozbawienia wolności od lat pięciu do 25. Z kolei art. 62 § 2 k.k.s. zaliczyłby go, jako się rzekło, do przestępstw skarbowych zagrożonych karą pozbawienia wolności od roku do lat pięciu. Z mocy art. 101 § 1 pkt 2 k.k. w zw. z art. 102 k.k. karalność deliktu, gdyby w ciągu 20 lat zdołano wszcząć w jego sprawie śledztwo, ustałaby dopiero po 30 latach. Tymczasem fiskus obwieściłby głosem art. 44 § 1 pkt 2 w zw. z § 3 i 5 k.k.s. desinteressement najpóźniej po 20 latach, licząc od końca roku, w którym upłynął termin płatności podatku. Tak oto musiałaby przelecieć dekada, zanim karząca ręka sprawiedliwości powszechnej przyjęłaby do wiadomości, co się wydarzyło na niwie skarbowej. Jest to wolnoamerykanka i żart z podatników. Totalny odlot.

Panie doktorze, proszę o tym napisać. Językiem przedstawiciela nauki prawa karnego. Pana głos dotrze dalej niż moje utyskiwania.

Autorka jest prokuratorem Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku

Do napisania tego tekstu zainspirował mnie artykuł dr. Marcina Warchoła „Szczególna staranność dziennikarza a karalność zniesławienia" („Palestra" 2013, nr 9–10, s. 26–35). Autor trafnie wychwycił pułapki komplikujące odpowiedź na pytanie o próg bezprawności enuncjacji prasowych, przed którym krytyka czyjegoś postępowania nie jest naruszeniem dóbr osobistych w rozumieniu art. 23–24 k.c. ani występkiem tzw. zniesławienia medialnego określonego w art. 212 § 2 k.k. Przyjmijmy, iż obiektem dziennikarskiej kontestacji był publiczny eksces VIP-a, ten zaś uparcie zaprzecza prawdziwości stawianego mu zarzutu i straszy redakcję sądem. W tym samym celu załóżmy, że żurnalista sprostał ustawowemu obowiązkowi dochowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu oraz wykorzystaniu materiału prasowego.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawnicy
Awans prokuratora szykanowanego za Ziobry i Święczkowskiego
Prawo karne
Prokuratura przeszukała dom Zbigniewa Ziobry. "Okien nie wybijano"
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe