Wprowadzenie Polskiego Ładu zmieniło warunki prowadzenia biznesu. Wielu przedsiębiorców rozważa przejście na ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, by zaoszczędzić na podatku. Kusi ich prosta ewidencja i stawka zdrowotna określana kwotowo. Łatwo jednak wpaść w pułapkę. Eksperci wskazują, że konieczne jest uproszczenie przepisów. Ministerstwo Finansów zapowiada takie zmiany, ale dopiero od 2023 r.
Czytaj więcej
Wielu przedsiębiorcom Polski Ład kojarzy się z bałaganem. Nie wiedzą, jaką formę opodatkowania wybrać, aby zminimalizować straty. Na pomoc, chociażby Ministerstwa Finansów, nie mają co liczyć.
Pozorne uproszczenie
– Przejście na ryczałt może być uproszczeniem, gdy przedsiębiorca nie jest VAT-owcem i świadczy jednorodne usługi, opodatkowane jedną stawką. W innych sytuacjach może oznaczać duże komplikacje. Kto rozlicza VAT, i tak musi prowadzić pełną ewidencję dla tego podatku i składać co miesiąc JPK. Jeśli świadczy kilka rodzajów usług, może płacić kilka stawek ryczałtu, od każdej usługi odrębnie – mówi Cezary Szymaś, współwłaściciel biura rachunkowego ASCS-Consulting.
Przykładowo podatnik świadczący usługi informatyczne zapłaci stawkę 12 proc., a gdy dodatkowo wynajmuje przestrzeń serwerów – 8,5 proc. Jeśli poza tym wykonuje inną działalność, np. handel przez internet, zapłaci 3 proc. Stawkę 3 proc. zapłaci też przedsiębiorca, który sprzeda samochód wykorzystywany w działalności gospodarczej. Gdy otrzyma zapłatę w innej walucie, będzie też musiał rozliczyć różnice kursowe: zwiększyć lub zmniejszyć przychód według właściwej stawki.
Inny przykład to sportowiec-influencer, który prowadzi działalność w mediach społecznościowych. Od przychodów z działalności reklamowej zapłaci 15 proc. Nie wiadomo jednak, jaką stawką rozliczyć udzielenie licencji na wizerunek, np. w książkach, które nie spełnia definicji usług reklamowych. Wątpliwości też budzi stawka od treningów online i przychodów ze sprzedaży e-booków.