„Nie mieliśmy wpływu na to, co się działo z towarem w trakcie procedur celnych". To jeden z argumentów, który przekonał fiskusa do wydania pozytywnej dla przedsiębiorcy interpretacji w sprawie rozliczenia skradzionych rzeczy.
Spółka, która o nią wystąpiła, kupiła w Chinach ponad milion maseczek chroniących przed Covid-19. Przed transportem towar został zważony i opisany, co dokumentuje protokół ładowania samolotu oraz lotniczy list przewozowy. Odbiór całej partii maseczek potwierdziła agencja celna.
Po zakończeniu procedur celnych okazało się jednak, że brakuje dużej części towaru. Spółka zgłosiła ten fakt na policję. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo, stwierdzając, że nie jest w stanie ustalić, gdzie i kiedy doszło do kradzieży.
Spółka obliczyła, że jej strata wynosi ponad 0,5 mln zł. Czy może ją rozliczyć w podatkowych kosztach? Twierdzi, że tak.
Argumentuje, że nie miała wpływu na to, co działo się z kartonami z maseczkami podczas procedur celnych. Nie można więc jej zarzucić, że postępowała nieracjonalnie albo nie dochowała należytej staranności.