Kiedy w 2018 r. wprowadzono konstytucję dla biznesu, dużo mówiło się wręcz o kopernikańskim przewrocie w stosunku do podatników. Rozwiązania, które za nią szły, miały zwalczyć istniejące od lat patologie w relacjach podatnik–fiskus. Obywatel miał stać się podmiotem, a nie wyłącznie zwierzyną łowną. Mateusz Morawiecki mówił przy tej okazji o wprowadzaniu tak ważnych zasad, jak domniemanie uczciwości podatnika czy proporcjonalność działań wobec niego.
Konstytucja dobrze została przyjęta przez biznes i obywateli. Powiał świeży wiatr wyczekiwany przez przedsiębiorców, którzy przez całe dekady napatrzyli się, jak niebezpieczne czy wręcz zabójcze może być wejście w interakcje z nieprzyjaznym fiskusem. Historie „Romanów Klusków" miały się już nie powtarzać, przepisy podatkowe i kontrolne nie miały być instrumentalnie wykorzystywane, aby podatnika „położyć na deski".
Czytaj więcej
Sądy nie przymykają już oczu na instrumentalne stosowanie kodeksu karnego skarbowego.
Z raportu, który przygotował rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, a który opisujemy dziś w „Rzeczpospolitej", wynika, że kilka lat po wejściu w życie konstytucji dla biznesu pozostaje ona w pewnych obszarach jedynie życzeniowym zapisem. A urzędnicy skarbowi ciągle trzymają się starych przyzwyczajeń i stosują tricki służące do wyciśnięcia z podatnika jak najwięcej. Partnerska relacja – to dobrze wygląda na konferencjach prasowych premiera, a nie w realnym urzędowym starciu. Skarbówka, tak jak przed laty, lubi hodować odsetki, wszczynając wobec podatników postępowania tuż przed upływem terminu przedawnienia roszczeń i przedłużając je bez wyraźnej podstawy. Urzędników nie powstrzymuje nawet to, że praktykę tę zaczęły już kwestionować sądy administracyjne, wielokrotnie stając w obronie podatników. Fiskalny głód okazuje się silniejszy.
Czy powrót do hodowli odsetek i przedłużania postępowań to tylko chwilowa anomalia, czy może zapowiedź zmiany kursu wobec podatników? Polski Ład w części fiskalnej jest największą reformą podatkową od czasu transformacji. Dla większości przedsiębiorców nie ma nic wspólnego z lansowanym przez rząd hasłem „historycznej obniżki podatków". Nie tylko dojdzie nowy wysoki podatek zdrowotny, ale też zlikwidowane zostaną ulgi, odliczenia czy amortyzacja, co na pewno nie poprawi losu wielu firm.