Błędy ma prawo popełnić każdy, także fiskus. Ich skutki nie powinny jednak obciążać podatnika. Tymczasem urzędnicy chcieliby, żeby to on tracił, gdy firma jako płatnik pyta o sytuację swojego pracownika, dostanie interpretację, że nie musi potrącać zaliczek, a potem fiskus zmieni zdanie. O tym, czy jest to prawnie dopuszczalne, przesądzi siedmioosobowy skład Naczelnego Sądu Administracyjnego. Tak postanowił we wtorek jeden ze składów tego sądu.
Wątpliwe zwolnienie
Spór dotyczył pieniędzy z tzw. programów dobrowolnych odejść (PDO). Firma, która miała je wypłacić dwóm pracownikom, zabezpieczyła się. Jako płatnik miała interpretację, że odszkodowania to przychód zwolniony z PIT, i zaliczek nie potrąciła.
Schody zaczęły się, gdy fiskus wycofał się ze zwolnienia. Podatnicy – z ostrożności – opodatkowali wypłacone im pieniądze, ale broni nie złożyli. Zażądali nadpłaty. Ich zdaniem ochronę daje im art. 26a ordynacji podatkowej. To wyjątek, że podatnik nie ponosi odpowiedzialności za zaniżenie lub nieujawnienie przez płatnika podstawy opodatkowania m.in. z pracy, do wysokości zaliczki, do której pobrania był on zobowiązany.
Fiskus stwierdził, że zaniechanie płatnika wynikające z interpretacji było usprawiedliwione i nie wyklucza odpowiedzialności za PIT. Wyszło na to, że choć płatnik nie wywiązał się z obowiązku, bo został oficjalnie wprowadzony w błąd, to chroni go interpretacja. Za pomyłkę zaś finalnie płaci podatnik, bo on nie ma interpretacji, a o wyjątku może zapomnieć. Stanowisko fiskusa potwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie.