Ustawodawca konsekwentnie poszerza obowiązki podatników, którzy muszą coraz więcej informacji na bieżąco raportować fiskusowi. Od lat mają też obowiązek wydać urzędnikom wszystko, czego zażądają, i to pod groźbą kary. Zasłanianie się tajemnicą handlową czy lepszą wiedzą, co fiskusowi jest potrzebne, nic nie da. W środę Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził, że to nie podatnik decyduje, czego potrzebują urzędnicy.
Tajemnica handlowa
Sprawa dotyczyła prezesa spółdzielni mieszkaniowej. Jego problemy zaczęły się, gdy w listopadzie 2017 r. prezydent miasta wszczął postępowanie podatkowe w sprawie określenia wysokości podatku od nieruchomości za 2017 r. W związku z tym prezes został wezwany do złożenia uwierzytelnionych kserokopii umów dotyczących gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej oraz budynków lub ich części związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, podpisanych przez spółdzielnię z zewnętrznymi firmami. Ich analiza miała pomóc urzędnikom ustalić, czy w 2017 r. do opodatkowania została zgłoszona prawidłowa powierzchnia gruntów i budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Mężczyzna przedłożył fiskusowi uwierzytelnione kserokopie umów, ale je zanonimizował, tj. zasłonięto w nich dane kontrahentów, z którymi zostały podpisane. Wskazał, że jest zobowiązany do zachowania tajemnicy handlowej.
Urzędnicy magistratu ponowili żądanie, ale prezes znów przekazał jedynie wybiórcze umowy najmu, ograniczając je do lokali użytkowych, całkowicie pomijając umowy dzierżawy.
W tej sytuacji lokalny fiskus sięgnął po karę porządkową. W lutym 2018 r. ukarał prezesa maksymalną wówczas możliwą kwotą 2800 zł.