Pierwszy w tym sezonie mecz LM z udziałem Madziarów został przełożony, bo kilku zawodników zachorowało. Do Kielc zawodnicy z Segedynu już przyjechali, ale na parkiecie zabrakło kluczowych graczy: Deana Bombaca, Boruta Mackovseka, Mario Sostaricia, Bende Banhidiego, Richarda Bodo, Stefana Sigurmannssona, Luki Stepancicia, Niki Henigmana i Stanisława Kasperka.

- Problemy ekipy z Segedynu powodują, że każdy stawia nas w roli Goliata. Przeżyłem już wiele takich sytuacji przed meczami i to bardzo trudne. Musimy pamiętać, że to jeden z najlepszych zespołów na świecie. Dopóki mają sześciu graczy w polu plus bramkarza, to zawsze mogą zwyciężyć - ostrzegał trener mistrzów Polski Tałant Dujszebajew.

Węgrzy faktycznie mocno postawili się Łomży VIVE. Polisą ubezpieczeniową gości był bramkarz Roland Mikler, a w ataku świetnie grał Joan Canellas (11 goli). Kielczan często musiał ratować Andreas Wolff, który obronił cztery rzuty karne i odbijał piłki z 36-procentową skutecznością. Po przerwie gospodarze prowadzili tylko 23:22, ale w decydujących fragmentach ciężar gry wziął na siebie Alex Dujszebajew, który w całym meczu zdobył 8 bramek.

Kielczenia odnieśli pierwsze w tym sezonie zwycięstwo na europejskiej arenie. Tydzień temu zawodnicy Dujszebajewa przegrali na wyjeździe z SG Flensburgiem-Handewitt 30:31. W następnej kolejce Łomża VIVE zagra z Elverum Handball.

Mecz rozpocznie się 1 października o godzinie 20:45.