Barlinek Industria w finale Ligi Mistrzów

Półfinał Final4 Ligi Mistrzów był jak cały sezon Barlinek Industrii Kielce. Były momenty euforii i niepewności o to, co za chwilę się wydarzy. Na szczęście koniec okazał się szczęśliwy. Mistrzowie Polski pokonali PSG 25:24 i w niedzielnym finale zmierzą się z niemieckim Magdeburgiem.

Publikacja: 17.06.2023 21:37

Piłkarze Barlinka Kielce

Piłkarze Barlinka Kielce

Foto: PAP/Panoramic, Elyxandro Cegarra

Zawodnicy mistrzów Polski przed wylotem do Kolonii zapowiadali jasno. Sam udział w grze o zwycięstwo w Lidze Mistrzów ich nie zadowalał. Jechali do Niemiec po to, by zdobyć trofeum, a pierwszym krokiem do tego było pokonanie francuskiego PSG. Mobilizacja była pełna. W ostatnim tygodniu z kontuzjami zmagali się Arciom Karaliok, Micał Olejniczak i Igor Karacić, ale wszyscy wybiegli na parkiet Lanxess Areny. Na takie mecze czeka się przez cały sezon, nikt ich nie odpuści, jeśli tylko dostanie zielone światło od lekarzy i jest w stanie ustać na nogach.

Nie było też śladu po kłopotach organizacyjnych - w końcu przez kilka miesięcy nie było wiadomo, czy drużyna przetrwa, kiedy wycofał się główny sponsor. Do Veszprem został sprzedany tylko Nadim Remili, co pozwoliło podreperować budżet, a reszta składu została w Kielcach. Wydaje się, że silniejsza niż kiedykolwiek.

Piłkarze Tałanta Dujszebajewa obronili mistrzostwo Polski i do Niemiec pojechali przekonani o własnej wartości. Nie byli już kopciuszkiem, jak jeszcze kilka lat temu, ale pełnoprawnym kandydatem do wygrania Ligi Mistrzów. W końcu przed rokiem grali w finale i dopiero po rzutach karnych ulegli wielkiej Barcelonie.

Teraz chcą napisać nową historię, tylko że paryżanie też chcieli to zrobić. Chociaż od wielu lat są najbogatszym klubem w Europie, to Ligi Mistrzów wygrać nie potrafią. Od początku meczu było widać, że obie drużyny bardzo chcą, ale najpierw zawodnicy musieli opanować nerwy. Po kilku nieudanych akcjach kielczanie pierwszego gola zdobyli dopiero w 4. minucie. Zdobył go Karalek, który przez 60 minut udowadniał jak ważnym jest graczem. Nie tylko był skuteczny w ataku (cztery gole do przerwy), ale też harował w obronie.

Przez całą pierwszą połowę prowadzenie się zmieniało. Na początku lekką przewagę zdobyli gracze PSG, głównie dzięki świetnym akcjom Luca Steinsa i błędom kielczan w ataku. Mistrzom Polski zdarzały się proste błędy: Karacić w kontrze nie trafił w bramkę, a Benoit Kounkoud nadepnął na linię 6. metra. Potem minimalną przewagę osiągnęli kielczanie, aby za chwilę ją stracić. Nie wykorzystywali szans, które potem mogły się zemścić - Yannick Green obronił rzut karny wykonywany przez Arkadiusza Morytę. Kilka rzutów odbił też Andreas Palicka.

Na szczęście kielczanie mieli w bramce Andreasa Wolffa, dla którego występ w Lanxess Arenie był szczególny, w końcu urodził się ledwie 30 km od Kolonii. Już w pierwszej połowie odbił kilka trudnych rzutów, co pozwoliło Barlinek Industrii schodzić na przerwę z prowadzeniem 16:14.

Po zmianie stron niemiecki bramkarz jeszcze szczelniej zamurował kielecką bramkę. Zatrzymał Steinsa, a po chwili pojedynek z nim przegrał Elohim Prandi. Kiedy obronił jeszcze rzut Kamila Syprzaka, to w 45. minucie zrobiło się 20:17 dla mistrzów Polski.

Jednak jeśli ktoś miał nadzieję na spokojną końcówkę, to był w błędzie. Piłkę ręczną kocha się za to, że wszystko może się wywrócić w minutę. Paryżanie doprowadzili do remisu, a potem obie drużyny grały gol za gol. Na dwie minuty przed końcem kielczanie mieli piłkę i długo rozgrywali akcję. Kilka razy rzucali z bliska, ale za każdym razem byli faulowani, tylko że sędziowie nie chcieli wskazać na siódmy metr. Wreszcie Karacić oszukał obronę i wywalczył rzut karny, a bramkę zdobył Moryto.

To był dopiero początek jeszcze większych emocji. Gracze PSG długo przygotowywali akcję i wyprowadzili na czystę pozycję Steinsa. W takich sytuacjach niemal zawsze jest gol, ale nie tym razem. Wolff dokładnie wiedział, co zrobi rywal i odbił jego uderzenie.

Do końca meczu zostało 20 sekund. Tałant Dujszebajew wziął czas, a po przerwie paryżanie rzucili się do obrony na całym boisku. To się opłaciło. Piłkarze Barlinek Industrii stracili piłkę, a kibicom przypomniały się słowa Bogdana Wenty, że 15 sekund to dużo czasu. Na szczęście paryżanie nie wykorzystali prezentu od losu. Ostatni rzut obronił Wolff i kielczanie mogli zacząć szaloną radość.

Niemal natychmiast pobiegli pod sektor kibiców w żółtych koszulkach, którzy dopingowali ich przez 60 minut. W niedzielę będą musieli krzyczeć jeszcze głośniej, bo neutralni kibice będą wspierać ich rywali. W pierwszym półfinale Magdeburg po rzutach karnych pokonał 40:39 Barcelonę.

Zawodnicy mistrzów Polski przed wylotem do Kolonii zapowiadali jasno. Sam udział w grze o zwycięstwo w Lidze Mistrzów ich nie zadowalał. Jechali do Niemiec po to, by zdobyć trofeum, a pierwszym krokiem do tego było pokonanie francuskiego PSG. Mobilizacja była pełna. W ostatnim tygodniu z kontuzjami zmagali się Arciom Karaliok, Micał Olejniczak i Igor Karacić, ale wszyscy wybiegli na parkiet Lanxess Areny. Na takie mecze czeka się przez cały sezon, nikt ich nie odpuści, jeśli tylko dostanie zielone światło od lekarzy i jest w stanie ustać na nogach.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Do zobaczenia za rok w Kolonii
Materiał Promocyjny
Podróżuj ekologicznie! Program Fundusze Europejskie dla zrównoważonej mobilności
Piłka ręczna
Nie żyje dziennikarz Paweł Kotwica. Zasłabł podczas finału Ligi Mistrzów
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Trzydzieści sekund do szczęścia, potem dogrywka i szansa uciekła
Piłka ręczna
Liga Mistrzów w piłce ręcznej. Tomasz Gębala: To nas nie zadowala
Materiał Promocyjny
„Skoro wiemy, że damy radę, to zróbmy to”. Oto ludzie, którzy tworzą Izerę
Piłka ręczna
Liga Mistrzów w piłce ręcznej. Andreas Wolff: Nie sposób nas nie kochać
Piłka ręczna
Żółta ściana z Kielc. Barlinek Industria Kielce w finale Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych