W czwartek reprezentacja Polski męczyła się w wyjazdowym starciu z Włochami i ostatecznie dopiero w końcówce zapewniła sobie zwycięstwo. Na szczęście w niedzielę w Ostrowie Wlkp. zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę: spokojną, zdeterminowaną i pewną swoich umiejętności, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że rywale to europejski słabeusz.
Od początku spotkania zawodnicy prowadzeni przez Marcina Lijewskiego pokazali swoją przewagę i od razu postanowili wytoczyć najcięższe armaty. Zaczął od potężnego uderzenia Szymon Sićko, a za chwilę wynik podwyższył Kamil Syprzak. Wprawdzie rywale zdobyli kontaktową bramkę, ale później Polacy zdobyli cztery gole z rzędu, a jeszcze rzut karny obronił Marcel Jastrzębski. Pierwszą połowę Polacy kończyli z wynikiem 16:9 i do szatni schodzili w dobrych humorach.
Więcej wzruszeń było w przerwie, kiedy na parkiet wyszedł ostrowianin Krzysztof Lijewski. Przez lata z bratem Marcinem stanowili o sile reprezentacji Polski, zdobywając srebrny i dwa brązowe medale mistrzostw świata. Teraz młodszy z braci Lijewskich w rodzinnym mieście dostał podziękowanie za grę w biało-czerwonych barwach.
Czytaj więcej
Nowy trener męskiej reprezentacji Polski w piłce ręcznej Marcin Lijewski: Przejęcie kadry to był mój cel od dawna i teraz dostałem szansę.
W drugiej połowie Polacy dali popis gry w ataku, a kolejne gole zdobywał najskuteczniejszy w naszej drużynie Arkadiusz Moryto. Rywale nie byli w stanie nawiązać walki, a kiedy już dochodzili do sytuacji strzelecki, to na ogół świetnie interweniował Mateusz Skrzyniarz, wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. Po przerwie Łotysze zdobyli ledwie pięć bramek i ostatecznie przegrali 14:31.