Wie pan już, co stało się pięć lat temu podczas meczu Polska–Chorwacja, kiedy przegraliśmy 23:37 i nie awansowaliśmy do półfinału mistrzostw Europy?
Trudno to wytłumaczyć. Myślę, że kolejnego dnia też byśmy z Chorwatami przegrali, ale nie tak wysoko. Naprawdę nie miałem do zawodników pretensji o wynik, przede wszystkim nie powinniśmy wcześniej ulec Norwegom, od tego wszystko się zaczęło. Graliśmy świetny turniej. Pokonaliśmy Serbów, Macedończyków, pierwszy raz od 22 lat Francuzów. Szum był tak duży, że zawodnikom trudno było utrzymać koncentrację.
Od razu po meczu z Chorwacją zdecydował pan o dymisji?
Nie chciałem czekać nawet minuty. Czułem się odpowiedzialny i wiedziałem, że muszę wszystkich przeprosić. To były przecież świetnie zorganizowane, fantastyczne mistrzostwa.
Kibice i dziennikarze krytykowali pana za to, że Polacy skupiają się tylko na obronie i nie mają pomysłu na atak. Słusznie?