Lijewski: Katarczycy to najemnicy

Kontuzjowany gwiazdor reprezentacji Polski o oglądaniu kolegów z trybun i najemnikach z Kataru

Publikacja: 30.01.2015 09:00

Lijewski: Katarczycy to najemnicy

Foto: Fotorzepa/Roman Bosiacki

Są jakiekolwiek szanse na to, że wróci pan na mecze z Katarem i kolejne spotkanie? Oby był to oczywiście finał.

Krzysztof Lijewski: Raczej nie ma takich szans. Mam zerwane ścięgno i mam kłopoty z tym by normalnie się poruszać, a co dopiero mówić o bieganiu, robieniu zwodów, skakaniu i przyspieszaniu. Bardzo oczywiście bym chciał, ale pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć.

Jak się ogląda takie mecze z trybun?

Bardzo ciężko. Wyjątkowo mocno je przeżywam. To zupełnie co innego oglądać spotkanie z trybun, a co innego z parkietu czy nawet ławki, gdy w każdej chwili można wejść i pomóc. Gdy gram to nie czuję żadnego stresu ani niepewności. Po prostu koncentruje się na swoich zadaniach. Natomiast gdy siedzę na trybunach i nie mogę zrobić absolutnie nic, mogę tylko się przyglądać, to mnie aż serce boli. Chciałbym wstać, wbiec na boisko, pomóc kolegom, a mogę tylko obserwować, podpowiadać i trzymać kciuki. Dla każdego zawodnika kontuzjowanego największą karą jest to przyglądanie się z boku.

To może trzeba było wrócić do Polski?

Czasem tak myślę, że może lepiej by było gdybym został w domu i mógł oglądać te mecze w telewizji. Mógłbym przełączyć na chwilę na inny kanał, żeby się odstresować, ochłonąć, a nie był skazany na te horrory, bo nasza drużyna ma to do siebie, że nie da człowiekowi w spokoju obejrzeć meczu. Emocje aż buzują.

Skąd to się bierze?

Nie potrafię na to odpowiedzieć. Przyjemniej by nam się grało, a i pewnie kibicom by się przyjemniej i spokojniej oglądało, gdybyśmy wygrywali każdy mecz dziesięcioma bramkami. No ale tak nie umiemy. Kibiców przyzwyczailiśmy do meczów wyrównanych i zaciętych, które rozstrzygają się w dramatycznych okolicznościach.

Boicie się sędziów przed meczem z Katarem?

To dość śliski temat. Oglądając niektóre mecze gospodarzy ma człowiek wrażenie, że sędziowie ich wspierają. Z drugiej strony, który gospodarz mistrzostw świata czy Europy takiego delikatnego wsparcia nie dostawał? Tak zawsze było na dużych turniejach.

Pański brat miał ponoć propozycję z reprezentacji Kataru.

Nic mi nigdy o tym nie mówił. Dla mnie to jest niezrozumiałe, że tak budują drużynę. Rozumiem, że coś takiego dzieje się w klubie, to normalna sprawa, że ściąga się zawodników z całego świata. Ale ściąganie zawodników do reprezentacji... Nie pojmuje tego. Nie ma to nic wspólnego z patriotyzmem. Ci ludzie to są najemnicy, którzy nie walczą dla kraju, kibiców, barw narodowych, tylko przyjechali tu zarabiać pieniądze. Trzeba to sobie powiedzieć wprost.

Jeden z dziennikarzy nazwał to reprezentacją Jugosławii odrodzoną pod flagą Kataru.

Faktycznie sporo zawodników z byłej Jugosławii pojawiło się w barwach Kataru, a przecież wszyscy wiedzą, że ludzie z Bałkanów bardzo dobrze potrafią grać w piłkę ręczną. Trzeba przyznać, że człowiek, który robił selekcję, wykonał swoje zadanie bardzo dobrze. Wiedział na kogo postawić i Katarczycy zbierają dziś tego owoce.

Są jakiekolwiek szanse na to, że wróci pan na mecze z Katarem i kolejne spotkanie? Oby był to oczywiście finał.

Krzysztof Lijewski: Raczej nie ma takich szans. Mam zerwane ścięgno i mam kłopoty z tym by normalnie się poruszać, a co dopiero mówić o bieganiu, robieniu zwodów, skakaniu i przyspieszaniu. Bardzo oczywiście bym chciał, ale pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka ręczna
Turniej Final4 troszkę bliżej. Industria Kielce pokonała Magdeburg sc
Piłka ręczna
Dlaczego Sławomir Szmal rusza po władzę w polskiej piłce ręcznej
Piłka ręczna
Industria Kielce przed Final Four Ligi Mistrzów. Teraz czas na marzenia
Piłka ręczna
Nowa impreza na mapie piłki ręcznej. ZPRP zorganizuje Superpuchar Polski
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Czy Industria Kielce i Wisła Płock wywalczą awans do Final Four?