Carlitos: Król połowy Krakowa

W ciągu kilku miesięcy 27-letni Hiszpan stał się jedną z gwiazd ekstraklasy. Nikt się tego nie spodziewał.

Aktualizacja: 02.04.2018 21:14 Publikacja: 02.04.2018 19:26

Carlitos: Król połowy Krakowa

Foto: JACEK KOZIOł/SE/EAST NEWS

Transfer Carlitosa do Wisły Kraków latem 2017 roku nie wywołał wielkiego zainteresowania w mediach. Nawet kibicom mocno interesującym się futbolem jego nazwisko nie mówiło wiele albo zgoła nic, bo Carlos Lopez Huesca do tej pory grał w trzeciej (ewentualnie drugiej) lidze hiszpańskiej i nie zrobił furory w przeciętnych klubach zagranicznych. Takich obcokrajowców w rozgrywkach ekstraklasy jest aż nadto i mało który z nich zapada w pamięć na dłużej. Nie można było o napastniku Wisły powiedzieć nawet tego, że to wielki niespełniony talent, zdeterminowany, żeby wykorzystać ostatnią szansę od losu.

Ciche wejście

Narodowość Carlitosa też nie budziła specjalnych emocji. W przeszłości już się Hiszpanie nad Wisłą pojawiali, na ogół w ślad za trenerami rodakami. Swego czasu sporą kolonię stworzyli w Piaście Gliwice (Alvaro Jurado, Ruben Jurado, Gerard Badia), grywali w Legii i Koronie Kielce. Inaki Descarga, który trafił na Łazienkowską, był swego czasu nawet kapitanem grającego w Primera Division Levante Walencja, a Miguel Palanca (Korona) zaliczył trzy występy w pierwszym zespole Realu Madryt i dołożył jeszcze mecz w Espanyolu.

W ekstraklasie pojawiali się nawet znani piłkarze, co prawda przeważnie u schyłku kariery, ale z imponującymi wpisami w CV, tacy jak Danijel Ljuboja (Legia), były reprezentant Francji Olivier Kapo (Korona) czy Milos Krasić, który zanim trafił do Lechii, zdobywał mistrzostwo Włoch z Juventusem Turyn i ponad 40 razy wystąpił w serbskiej kadrze.

Nic dziwnego, że Carlitos wszedł do ekstraklasy bez wielkiego szumu, ale cisza trwała tylko kwadrans. W 16. minucie debiutu z Pogonią Szczecin zdobył gola z rzutu wolnego i przyczynił się do zwycięstwa Wisły.

„Rey de la Reymonta”

Następnie przyszły dwa mecze bez gola (a nawet z żółtą kartką przeciwko Termalice), ale później było już tylko lepiej. W 95. minucie starcia z Wisłą Płock zdobył gola na wagę trzech punktów, a od 12 sierpnia uwielbia go połowa Krakowa, druga zaś zgrzyta zębami na dźwięk jego imienia. Carlitos zapewnił wygraną w derbach z Cracovią, przy wypełnionym po brzegi stadionie i głośnym dopingu kibiców. Nic dziwnego, że to spotkanie uważa za jedno z najlepszych w karierze, a na trybunach pojawiają się nawet transparenty „Rey de la Reymonta”.

Później było jeszcze wiele świetnych meczów: wbił dwa gole Piastowi (w 89. i 90. minucie), w kolejnych derbach pomógł upokorzyć Cracovię (4:1), niemal w pojedynkę ograł Śląsk Wrocław, strzelając mu trzy bramki, a ostatnio ośmieszał obrońców Legii (gol z karnego i efektowna asysta). Przed spotkaniem w Warszawie trener Romeo Jozak odgrażał się, że w zespole mistrzów Polski „jest kilku Carlitosów”, ale były to czcze przechwałki.

Napastnik Wisły, jak to ma w zwyczaju, z uśmiechem na ustach rozmontowywał obronę gospodarzy i pozwolił sobie nawet na małą prowokację. Po jednej z akcji najpierw pokazał na palcach literę „L”, którą pozdrawiają się legioniści, a następnie zmienił ją w rewolwer i „wypalił” w stronę trybuny.

Zachowania, które mogą podgrzać atmosferę na trybunach, zdarzają mu się jednak niezwykle rzadko. Dla kibiców jest życzliwy, chętnie przybije piątkę, rozda autografy. Dla niego to też nowość, bo na takim poziomie jeszcze nie grał.

Wszyscy, którzy mówią o Carlitosie, podkreślają, że to postać bardzo pozytywna. – On się praktycznie nigdy nie smuci, nie widziałem go zmartwionego. Czasami pyta, dlaczego się nie śmiejemy. Bez przerwy zagaduje, śpiewa, tańczy po szatni. Fajnie mieć taką osobę w drużynie. Już dużo rozumie po polsku. Gdy siedzimy w większej grupie, to jest z nami. Jeśli czegoś nie rozumie, to dopyta – mówi „Rz” Maciej Sadlok.

Kontrola nad piłką

Niesamowite wrażenie robią jego umiejętności techniczne. Wielkie problemy z upilnowaniem go miał Adam Hlousek z Legii. Przy jednej z bramek strzelonych Śląskowi zakręcił Igorsem Tarasovsem. Nie imponuje warunkami fizycznymi, ale ciężko mu odebrać piłkę, gdy ją zastawi ciałem. Świetnie wykonuje rzuty wolne. Jego umiejętności chwalą koledzy z drużyny.

– Największe atuty piłkarskie? Bardziej niż siłę wykorzystuje swoją inteligencję. Wie, kiedy wyprzedzić rywala. Niesamowicie kontroluje piłkę – dodaje Maciej Sadlok.

Podobnie wypowiada się Arkadiusz Głowacki, który śmieje się, że Hiszpan na treningach nie kręci obrońcami Wisły tak jak rywalami podczas meczu, bo czuje respekt przed kolegami. – Carlitos bawi się grą w piłkę, a my staramy się cieszyć razem z nim. Z piłką przy nodze jest szybszy niż bez niej. Mocno ryzykuje i nie boi się tego. Carlitos nie jest typową dziewiątką. Lubi szukać wolnych stref między formacjami – mówi „Rz” Głowacki.

Do wielkanocnego poniedziałku (mecz Wisły z Lechem zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety) Carlitos miał na koncie 20 trafień i nic dziwnego, że wprost mówi o tym, iż chce zostać królem strzelców. Jeszcze kilka miesięcy temu pojawiały się pytania, czy nie gra zbyt egoistycznie i zbyt rzadko dostrzega partnerów, ale teraz chyba już nikt nie odważy się postawić mu takiego zarzutu. Chociaż najlepiej się czuje, mając piłkę przy nodze, to w grze defensywnej także jest aktywny. Nawet pod koniec spotkania potrafi naciskać na obrońców rywali, żeby opóźnić rozegranie akcji.

Jan Urban, który przez wiele lat grał, a później pracował jako trener w Osasunie Pampeluna, podkreśla, że hiszpańscy piłkarze łatwo adaptują się w nowym środowisku, a w niedalekiej przyszłości może ich być w polskiej lidze coraz więcej.

– Kiedy wybuchł w Hiszpanii kryzys i upadło wiele firm deweloperskich sponsorujących kluby z niższych lig, piłkarze zaczęli szukać pracy. W Hiszpanii nie jest łatwo się przebić, więc szukali szczęścia za granicą. Wyjeżdżali do Rumunii, Grecji czy na Węgry – mówi „Rz” były reprezentant Polski.

Dobry kierunek – Polska

Carlitos też wyjechał. Był w drugiej lidze rosyjskiej, ale w Sankt Petersburgu czuł się samotny, nie potrafił się zaaklimatyzować i szybko rozstał się z klubem Petrotrest. W 2015 roku grał na Cyprze w drugoligowym Arisie Limassol, ale jak twierdzi, trafił na nieuczciwych działaczy i wrócił do Hiszpanii. Z rezerw Villarreal trafił do Krakowa.

– Hiszpanie są naprawdę dobrze wyszkoleni technicznie i taktycznie. Wielu przewijało się przez szkolenie Barcelony, Realu czy innych klubów Primera Division. Nie sprawiają problemów w szatni. Do polskiej ekstraklasy przyjeżdżają chętnie, bo mamy piękne stadiony, a atmosfera na trybunach jest naprawdę dobra – mówi „Rz” Jan Urban i przewiduje, że takich zawodników będzie coraz więcej.

Jeśli tylko zaprezentują poziom Carlitosa czy innego świetnego napastnika, Igora Angulo z Górnika Zabrze, to żaden z polskich kibiców nie będzie narzekał.

Transfer Carlitosa do Wisły Kraków latem 2017 roku nie wywołał wielkiego zainteresowania w mediach. Nawet kibicom mocno interesującym się futbolem jego nazwisko nie mówiło wiele albo zgoła nic, bo Carlos Lopez Huesca do tej pory grał w trzeciej (ewentualnie drugiej) lidze hiszpańskiej i nie zrobił furory w przeciętnych klubach zagranicznych. Takich obcokrajowców w rozgrywkach ekstraklasy jest aż nadto i mało który z nich zapada w pamięć na dłużej. Nie można było o napastniku Wisły powiedzieć nawet tego, że to wielki niespełniony talent, zdeterminowany, żeby wykorzystać ostatnią szansę od losu.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Euro 2024. Jak Luciano Spalletti odbudowuje reprezentację Włoch
Piłka nożna
Nowy termin sprzedaży biletów na mecze Polski na Euro 2024. Jest komunikat PZPN
Gruzja
Rząd zdecydował o odznaczeniu piłkarzy za awans na Euro 2024
Piłka nożna
Polska na Euro 2024. Jak kupić bilety na jej mecze? Uwaga na jeden warunek
Piłka nożna
Euro 2024. Ile dostaną Polacy za awans? Zarobi nawet Fernando Santos