Legia nowym liderem. Jagiellonia i Lech przegrywają u siebie

Drużyna z Poznania przegrała z Górnikiem Zabrze 2:4. Ostatni raz Lech stracił cztery gole w lidze w Poznaniu ponad 12 lat temu. Szansy na objęcie prowadzenia w tabeli nie wykorzystała też Jagiellonia Białystok, która przegrała u siebie z Wisłą Kraków, nie trafiając nawet z karnego.

Publikacja: 29.04.2018 20:02

Tomasz Cywka z Wisły Kraków

Tomasz Cywka z Wisły Kraków

Foto: Fotorzepa/ Grzegorz Rutkowski

Lech, który miał najwięcej domowych zwycięstw w lidze, który ze stadionu przy Bułgarskiej uczynił twierdzę, przegrał drugi kolejny mecz u siebie i stracił pozycję lidera. Słowo „przegrał" nie oddaje zresztą skali porażki z Górnikiem.

Chociaż skończyło się na wyniku 4:2 dla gości, to w 73. minucie tablica pokazywała kompromitujące dla poznaniaków 0:4. Ostatni raz Lech stracił cztery gole w lidze w meczu rozgrywanym w Poznaniu w 2006 roku, gdy przegrał z Cracovią 3:4. Jedną z bramek dla Lecha zdobył ostatni chyba wciąż aktywny piłkarz z tamtego spotkania, czyli Marcin Wasilewski.

Ale nawet wtedy nie było momentu, by Lech przegrywał 0:4, a i emocji kibice, którzy wówczas pofatygowali się na stadion, przeżyli więcej. Cracovia prowadziła już 3:0, ale drużyna trenowana wtedy przez Franciszka Smudę pięć minut przed końcem doprowadziła do remisu i dopiero tuż przed gwizdkiem decydującą bramkę dla gości zdobył Piotr Giza. Później (w 2009 roku) Lech przegrał jeszcze 2:4 z Polonią Warszawa, ale we Wronkach.

W sobotę gospodarze zaczęli nieźle. Już w ósmej minucie w pole karne Górnika wpadł Kamil Jóźwiak i soczyście uderzył z 18 metrów, piłka minęła Tomasza Loskę, ale zamiast wpaść do bramki, odbiła się od słupka i wróciła w pole. Cztery minuty później po prostopadłym podaniu Radosława Majewskigo Jóźwiak znalazł się sam na sam z bramkarzem Górnika, ale przegrał pojedynek. Przy stanie 1:0 dla gości Loska dwukrotnie świetnie interweniował po uderzeniach głową Christiana Gytkjaera.

Jak z tego widać, Lech miał swoje szanse w sobotni wieczór. Zaczął je jednak wykorzystywać dopiero pod koniec spotkania, gdy frustracja kibiców sięgnęła zenitu, a dwa zdobyte gole nikogo na trybunach nie udobruchały.

Jedyna pozytywna wiadomość dla fanów Lecha, a zarazem dla Adama Nawałki, to powrót na boisko Macieja Makuszewskiego. Skrzydłowy wrócił po pięciu miesiącach pauzy – więzadła poboczne w kolanie zerwał w grudniu zeszłego roku. W spotkaniu z Górnikiem wszedł w 73. minucie i kilka sekund później zaliczył asystę przy golu Ołeksija Chobłenki.

Po meczu trener Lecha Nenad Bjelica robił dobrą minę do naprawdę złej gry: – Nie wstydzę się swojego zespołu. Oczywiście z wyniku nie mogę być zadowolony, ale w pierwszej połowie pokazaliśmy się z dobrej strony. Dla mnie przegrać 0:2 czy 0:4 nie ma żadnej różnicy. Dlatego sporo zaryzykowaliśmy – mówił Chorwat.

Bjelica ma szczęście, że jego zespół kończył spotkanie w komplecie. Czerwoną kartkę powinien był dostać Emil Dilvaer, ale jego bandyckie zachowanie zignorował sędzia Bartosz Frankowski. Tą bardzo złą decyzją na tyle zirytował prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że ten odsunął go od prowadzenia finałowego meczu Pucharu Polski. W specjalnym oświadczeniu Boniek napisał, że forma sędziego Frankowskiego nie pozwala na prowadzenie tak ważnego meczu i w jego zastępstwie mecz Legii z Arką poprowadzi Piotr Lasyk.

Legia Warszawa w piątek w dobrym stylu rozprawiła się u siebie z Koroną Kielce 3:1. Popisową partię rozegrali młodzi zawodnicy – 18-letni Sebastian Szymański oraz 23-letni Jarosław Niezgoda.

– Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, choć wciąż widzę mankamenty w naszej grze. Będziemy nad tym pracować. Nie do końca zrealizowaliśmy założenia taktyczne, bo stanęliśmy po trzecim golu – mówił Dean Klafurić, trener, który zastąpił Romea Jozaka, raczej w charakterze tymczasowego szkoleniowca. – Nie skupiam się na przyszłości, ważne jest to, co dzieje się teraz. Moja umowa z klubem obowiązuje do końca sezonu i interesuje mnie tylko każdy kolejny mecz. Czas przygotować się do finału z Arką w Pucharze Polski – mówił Chorwat, który na razie prowadził Legię w trzech meczach i jego zespół wszystkie te spotkania wygrał.

Potknięcia Lecha nie wykorzystała Jagiellonia, która gdyby wygrała na własnym stadionie z Wisłą Kraków, wskoczyłaby na fotel lidera, ponieważ oba dotychczasowe bezpośrednie spotkania z mającą tyle samo punktów Legią wygrała. Ale zespół Ireneusza Mamrota z tego prezentu nie skorzystał. Po raczej nudnej pierwszej połowie, w drugiej obie drużyny zaczęły stwarzać sobie dobre okazje do strzelenia bramek. Na samym początku w dobrej sytuacji fatalnie spudłował Arvydas Novikovas, a po kwadransie gry Jagiellonia już powinna prowadzić, gdy Marcin Wasilewski sfaulował w polu karnym Romana Bezjaka.

Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł sam Słoweniec, ale jego strzał obronił krakowski bramkarz Cuesta. Wykorzystując niemoc gospodarzy, do siatki trafili Wiślacy - w 82. minucie Carlitos po rzucie rożnym dośrodkował prosto na głowę Marcina Wasilewskiego. Strzał obrońcy Wisły Marian Kelemen jeszcze obronił, ale wobec dobitki Zorana Arsenicia był już bezradny. Jagiellonia próbowała obronić stratę, ale świetnie bronił Cuesta, raz z pomocą słupka.

- Jeśli chodzi o drugą połowę, to mogę mieć pretensje jedynie o wynik. Stwarzając tyle sytuacji trzeba przynajmniej nie jedną, ale dwie z nich wykorzystać - powiedział po meczu Ireneusz Mamrot, trener białostoczan. - Myślę, że była duża szansa, żeby wynik meczu otworzyć, a potem szansa, by wynik odwrócić, bo to nie były okazje dobre, ale bardzo dobre - dodał szkoleniowiec gospodarzy.

Współpraca: Jakub Mikulski

Wyniki 33. kolejki ekstraklasy:

Arka Gdynia - Piast Gliwice 1:5


Bramki: Maciej Jankowski (62) - Saša Živec 2 (25, 51), Tom Hateley (50-karny), Martin Konczkowski (82), Michal Papadopulos (90).

Legia Warszawa - Korona Kielce 3:1


Bramki: Sebastian Szymański (47), Jarosław Niezgoda (56), Miroslav Radović (79-karny) - Goran Cvijanović (89).

Wisła Płock - Zagłębie Lubin 1:2


Bramki: Nico Varela (30-karny) - Patryk Tuszyński (37), Filip Starzyński (90-karny).

Pogoń Szczecin - Sandecja Nowy Sącz 2:0


Bramki: Ricardo Nunes (42), Adam Buksa (51).

Lech Poznań - Górnik Zabrze 2:4


Bramki: Ołeksij Chobłenko (75), Maciej Gajos (90) - Marcin Urynowicz (18), Mateusz Wieteska (35), Szymon Matuszek (68), Damian Kądzior (73).

Cracovia Kraków - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 4:2


Bramki: Nicolai Brock-Madsen (16), Krzysztof Piątek 3 (82-karny, 87-karny, 90) - Samuel Štefánik (6-karny), Rafał Grzelak (30).

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 0:1


Bramka: Zoran Arsenić (82).

Mecz Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk w poniedziałek.

Tabela Lotto Ekstraklasy:

    M Pkt Z R P bilans
1. Legia Warszawa 33 60 19 3 11 47-33
2. Lech Poznań 33 58 16 10 7 52-28
3. Jagiellonia Białystok 33 57 17 6 10 49-39
4. Wisła Płock 33 53 16 5 12 46-39
5. Górnik Zabrze 33 53 14 11 8 62-50
6. Zagłębie Lubin 33 49 12 13 8 42-35
7. Korona Kielce 33 48 12 12 9 46-43
8. Wisła Kraków 33 48 13 9 11 44-39
 
9. Cracovia Kraków 33 46 12 10 11 46-43
10. Arka Gdynia 33 40 10 10 13 41-42
11. Pogoń Szczecin 33 38 10 8 15 38-48
12. Śląsk Wrocław 32 37 9 10 13 38-49
13. Piast Gliwice 33 34 7 13 13 34-41
14. Lechia Gdańsk 32 34 8 11 13 41-52
15. Termalica BB Nieciecza 33 29 7 8 18 35-60
16. Sandecja Nowy Sącz 33 28 5 13 15 30-50

Lechia Gdańsk została ukarana odjęciem jednego punktu za zaległości finansowe.

Lech, który miał najwięcej domowych zwycięstw w lidze, który ze stadionu przy Bułgarskiej uczynił twierdzę, przegrał drugi kolejny mecz u siebie i stracił pozycję lidera. Słowo „przegrał" nie oddaje zresztą skali porażki z Górnikiem.

Chociaż skończyło się na wyniku 4:2 dla gości, to w 73. minucie tablica pokazywała kompromitujące dla poznaniaków 0:4. Ostatni raz Lech stracił cztery gole w lidze w meczu rozgrywanym w Poznaniu w 2006 roku, gdy przegrał z Cracovią 3:4. Jedną z bramek dla Lecha zdobył ostatni chyba wciąż aktywny piłkarz z tamtego spotkania, czyli Marcin Wasilewski.

Pozostało 91% artykułu
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego
Piłka nożna
Barcelona i Robert Lewandowski muszą już myśleć o przyszłości
Piłka nożna
Ekstraklasa. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia blisko powrotu do elity