Piast Gliwice zmarnował szansę na zostanie, choć na moment, liderem, a stałoby się tak, gdyby podopieczni Waldemara Fornalika wygrali. Z kolei Śląsk potrzebował zwycięstwa nad Piastem, aby wydostać się z ligowych nizin - komentuje Onet.pl. Pierwsza połowa rozpoczęła się spokojnie, żadna z drużyn nie kwapiła się do zdecydowanych ataków. Piast nawet za bardzo nie grał z kontry, jego piłkarze czekali, co zrobią gospodarze. Raz tylko w przeciągu pierwszych 30 minut gry Joel Valencia próbował się przedrzeć w pole karne Śląska, ale bez powodzenia.
Gospodarze wyszli na prowadzenie tuż przed przerwą. W 41. minucie w pole karne rywala dosłownie próbował przedrzeć się Marcin Robak. Piłką, która uciekła mu spod nóg trafiła do Roberta Picha, a Słowak strzelił nie do obrony. Był to pierwszy strzał wrocławian w meczu.
Chwilę po wznowieniu gry po przerwie było już 2:0. Michał Chrapek zagrał z rzutu rożnego na bliższy słupek, a Piotr Celeban w swoim stylu doskonale uderzył piłkę głową na 2:0. Piast próbował odrobić straty, ale w tych próbach brakowało konkretów. Tom Hateley strzelał wysoko nad bramką, Jorge Felix próbował kiwać rywali z ich polu karnym, ale nawet nie doprowadził do sytuacji strzeleckiej. Gościom udało się odpowiedzieć po godzinie gry. Do piłki zagranej z rzutu wolnego przez Gerarda Badię wyskoczył Jakub Czerwiński i było 1:2.
Gliwiczanie mieli szansę na wyrównanie, ale Valencia zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem miejscowych. Nieznacznie niecelnie uderzał też z ostrego kąta Tom Hateley.
Pod drugą bramką też nie brakowało sytuacji. Idealną wręcz okazję zmarnował Pich, który z podania Robaka trafił w poprzeczkę. Sam Robak minutę później strzelił z bliska na 3:1, gdy piłka w zamieszaniu podbramkowym spadła mu pod nogi. W ostatnich minutach podanie Picha dokładnie wykorzystał Michał Cholewiak i płaskim strzałem po ziemi ustalił wynik na 4:1.