Franciszek jest wielkim fanem piłki nożnej, a z Maradoną, zmarłym w listopadzie, spotkał się kilkakrotnie w czasie swojego pontyfikatu. - Na boisku był poetą, wielkim mistrzem, który sprawiał radość milionom ludzi, zarówno w Argentynie, jak i w Neapolu. Był też bardzo delikatnym człowiekiem - powiedział papież.

Maradona w 1986 roku był kapitanem reprezentacji Argentyny, która zdobyła Puchar Świata. Mimo interesowania się piłką nożna Franciszek, mieszkający wówczas w Niemczech, nie był w stanie zobaczyć finału Mundialu w Meksyku, w którym Argentyńczycy wygrali z RFN. O wyniku dowiedział się dopiero następnego dnia, gdy jeden z uczniów napisał na tablicy „Viva Argentina” podczas lekcji języka. - Osobiście pamiętam to jako zwycięstwo samotności, ponieważ nie miałem nikogo, z kim mógłbym dzielić radość z tego sportowego zwycięstwa - powiedział.

Franciszek przyznał też, że sam nie miał talentu do futbolu, w związku z czym koledzy w młodości wyznaczali mu zwykle rolę bramkarza. - Ale bycie golkiperem było dla mnie wspaniałą szkołą życia. Bramkarz musi być przygotowany do reagowania na zagrożenia, które mogą nadejść ze wszystkich stron - mówił.

Wychwalając zalety sportu, Franciszek skrytykował zawodników, którzy korzystają z niedozwolonych środków. - Doping w sporcie to nie tylko oszustwo, to droga na skróty, która niszczy godność - powiedział. - Lepsza czysta porażka, niż brudne zwycięstwo. Życzę tego całemu światu, a nie tylko światu sportu - stwierdził.