Krakowski zespół po porażkach w dwóch pierwszych spotkaniach po koronawirusowej przerwie nie miał prawa do błędu na własnym stadionie w spotkaniu z Rakowem. Ale nieszczęście było blisko - Raków prowadził 2:1, grał lepiej, ale gospodarze nie tylko uratowali remis, a nawet na odnieśli zwycięstwo, bo mieli Jakuba Błaszczykowskiego, który zainicjował dwie bramkowe akcje i Wisła zwyciężyła 3:2. Decydującego gola zdobył w 88 minucie Vukan Savicević.

Śląsk pokonał w Płocku Wisłę 2:1 zdobywając zwycięską bramkę w 86 minucie. - Był to kolejny mecz, gdzie strzelamy bramkę jako pierwsi. W pierwszej połowie myślę, że kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń, a Śląsk nie stwarzał dogodnych sytuacji. My oprócz bramki, może trochę przypadkowej, bo było w polu karnym trochę "ping-ponga", mieliśmy dobrą okazję Piotrka Tomasika, a ja później nie trafiłem w piłkę, więc pierwsza połowa była całkiem OK - mówił po meczu Dominik Furman z Wisły.

- W drugiej części przez dwadzieścia minut dobrze realizowaliśmy założenia, ale z biegiem czasu odległości między liniami były coraz większe. Pierwszy gol padł po akcji na jeden kontakt i super strzale, a drugi po dośrodkowaniu. No i cóż. Jak się nie strzela, to się nie zdobywa bramek, a Płacheta oddał strzał i trafił na 2:1 - komentował zawodnik gospodarzy.

Wisła Kraków - Raków Częstochowa 3:2 (1:0)
bramki: Jakub Błaszczykowski (10 min., z karnego), Rafał Janicki (77), Vukan Savicević (88) - Petr Schwarz (59), Felicio Forbes (68, z karnego).

Wisła Płock - Śląsk Wroclaw 1:2 (1:0)
Damian Michalski (37) - Robert Pich (71), Przemysław Płacheta (86).