Mistrzostwo Hiszpanii odpłynęło już na 10 punktów i trzeba się z nim żegnać. Zmienić by to mogła tylko katastrofa Realu, a tam nawet na zadyszkę się nie zanosi. Więc Johan Cruyff pozostanie jedynym trenerem Barcelony, który zdobył z nią tytuł w Hiszpanii cztery razy z rzędu. Ten jeden rekord zostanie niepobity.
Guardiola nie stracił magii, nie przesadzajmy z ogłaszaniem końca. Ale nawet jemu nie udaje się w tym sezonie tak motywować najważniejszych piłkarzy, by mecze z hiszpańską klasą średnią, zwłaszcza wyjazdowe, traktowali z taką powagą jak bitwy z Realem. Leo Messi z 23 goli w tym sezonie tylko cztery strzelił poza Camp Nou. Jest ostatnio zagubionym Messim znanym z reprezentacji Argentyny. Telepatyczna więź z Cescem Fabregasem, która robiła takie wrażenie w pierwszej części sezonu, też się zerwała.
Dziś się okaże, czy choroba lokomocyjna Barcelony sięga również Europy. Drużyna, która od kilku lat rządzi naszą wyobraźnią, może jeszcze na kryzys w Primera Division odpowiedzieć sukcesem, jaki się nikomu nie udał: obronić tytuł w Lidze Mistrzów. Pierwsza przeszkoda jest zdradliwa, Bayerowi idzie ostatnio tak słabo, że aż się prosi, by go zlekceważyć.
Barcelona traci moc, gdy gra na wyjeździe. Kłopot Bayeru nazywa się Ballack
Wicemistrzowie Niemiec w nowym roku wygrali w Bundeslidze jeden mecz, są na szóstym miejscu, stracili przez kontuzje dwóch ważnych piłkarzy, Sidneya Sama i Erena Derdiyoka. Mają też na pokładzie tykającą bombę, która nazywa się Michael Ballack.