Fałszywe finansowe fair play

UEFA chciała przywrócić równowagę w futbolu, ale wyrok w sprawie Manchesteru City obnażył słabość systemu.

Publikacja: 15.07.2020 21:00

Szejk Mansour, właściciel Manchesteru City

Szejk Mansour, właściciel Manchesteru City

Foto: Warren Little/Getty Images

Michel Platini miał sen. Sen, w którym żaden klub nie żyje ponad stan, nie popada w długi, nie zalega piłkarzom z wypłatami, a wszyscy grają według ustalonych reguł. W poniedziałek rano były szef Europejskiej Federacji Piłkarskiej obudził się z krzykiem.

UEFA straciła ogromną szansę, by pokazać, że jej Finansowe Fair Play (FFP) to nie tylko zbiór zasad spisanych na papierze. W lutym wydała najsurowszy dotąd wyrok, eliminując Manchester City z europejskich pucharów na dwa lata. Ale Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) w Lozannie go uchylił i przywrócił klub sponsorowany przez szejków do Ligi Mistrzów.

– To nie był dobry dzień dla futbolu. Jeśli najbogatsi będą mogli robić, co im się podoba, trudno będzie z nimi rywalizować – komentuje trener Liverpoolu Juergen Klopp, a prowadzący Tottenham Jose Mourinho decyzję CAS nazywa haniebną. – Nie wiem, czy są winni czy nie, ale jeśli nie złamali prawa, to nie należy ich karać grzywną – zauważa Portugalczyk, który kilkanaście lat temu zaczął budować potęgę Chelsea opartą na majątku Romana Abramowicza.

Rosyjski oligarcha przybył do Londynu, jeszcze zanim w Manchesterze wylądowali szejkowie z Emiratów, a w Paryżu – z Kataru. Wprowadzone w 2011 roku FFP miało zatrzymać niebezpieczny wyścig zbrojeń, uzdrowić finanse klubów, uratować je przed długami i upadkiem. Założenia były szlachetne.

UEFA odpierała zarzuty, że przepisy ochronią bogatych, a biedni pozostaną biednymi. Przekonywała, że będą promować inwestycje w akademie i infrastrukturę. Szkolenie młodzieży czy budowę bazy treningowej wyłączono z kosztów, co miało być zachętą do wychowywania zawodników, zamiast przepłacania na transferach i wynagrodzeniach.

– Ciągle cierpimy przez to, że źle zareagowaliśmy na wprowadzenie tzw. prawa Bosmana. Zgodziliśmy się wtedy na nadmuchanie pensji poza granice rozsądku, na absurdalnie wysokie sumy odstępnego. Źle zinterpretowaliśmy rzeczywistość. Budujemy fortuny piłkarzy, pośredników, a ponad 60 procent zawodowych klubów przynosi dziś straty – opowiadał „Rzeczpospolitej” Karl-Heinz Rummenigge, szef Europejskiego Stowarzyszenia Klubów i Bayernu Monachium.

Niemcy mogli być stawiani za wzór. W Bundeslidze nie ma szejków, ani oligarchów, bo reguła 50+1 zabrania przedsiębiorstwom i prywatnym inwestorom – z małymi wyjątkami – przejmowania ponad połowy udziałów w klubach.

Zgodnie z zasadami Finansowego Fair Play w kontrolowanym przez UEFA trzyletnim okresie rozliczeniowym deficyt klubu nie mógł początkowo przekroczyć 45 mln euro, dziś jest to 30 mln. Wachlarz kar obejmował odjęcie punktów, zakaz rejestrowania nowych piłkarzy i ograniczenie liczby zawodników w rozgrywkach UEFA, w najgorszym przypadku dyskwalifikację.

Sprawiedliwość dosięgała jednak głównie średniaków. UEFA groziła palcem, ale do najbogatszych dobrać się nie potrafiła, zwykle kończyło się na grzywnach.

Orgię zakupów udało się powstrzymać tylko na chwilę. Z władz futbolu najbardziej zadrwiło PSG, sprowadzając latem 2017 roku Neymara i Kyliana Mbappe za ponad 400 mln euro. By zbilansować koszty, tego drugiego wypożyczono z przymusową opcją wykupu.

Takich sztuczek jest mnóstwo, a do wynajdywania luk w przepisach zatrudnia się najlepszych prawników. Z piłkarzami i trenerami podpisuje się umowy sponsorskie, część ich wynagrodzenia pokrywają powiązane z klubami spółki. Z materiałów zgromadzonych przez „Football Leaks” wynikało, że do gaży Roberto Manciniego w Manchesterze City dokładała się telewizja Al-Jazira, a szejk Mansour dopłacał z własnej kieszeni do kontraktu reklamowego z liniami Etihad. CAS uznał jednak, że przedstawione przez UEFA dowody nie są wystarczające, a niektóre z zarzutów uległy przedawnieniu.

Gary Neville twierdzi, że UEFA takiego policzka potrzebowała. Były piłkarz Manchesteru United, a dziś ekspert Sky Sports, od początku spodziewał się wygranej City w sądzie. Pewny zwycięstwa był także sam klub, ale – jak pisał magazyn „The Athletic” – na wszelki wypadek od dawna zbierano materiały pokazujące, że podobne praktyki stosują rywale.

– Finansowe Fair Play wymaga zmiany na inny model – uważa Neville, argumentując, że Premier League nie odniosłaby sukcesu bez wsparcia prywatnych inwestorów. – Bogacze w piłce byli zawsze i żadne przepisy tego nie zmienią – zaznacza. I dodaje, że gdyby FFP pojawiło się 30 lat temu i konsekwentnie je egzekwowano, takie kluby, jak Chelsea, Manchester City czy wcześniej Blackburn, nie miałyby szans konkurować z Manchesterem United czy Arsenalem.

Do reformy systemu wzywa również Arsene Wenger. Były trener Arsenalu, obecnie szef FIFA ds. rozwoju futbolu, twierdzi, że aktualne przepisy sprzyjają tym, którzy swoją potęgę zbudowali przed wejściem w życie FFP. I tylko ją umacnia. Chciałby złagodzenia prawa dla mniejszych graczy z ambicjami.

– Zamiast nakładać ograniczenia na właścicieli, powinniśmy wzmocnić kontrolę. Sprawdźmy, skąd pochodzą środki, ale nie blokujmy inwestycji. Jeśli ktoś twierdzi, że kupując piłkarza za 150 mln euro, nie ryzykuje, to nie widzę problemu – tłumaczył Wenger w rozmowie z dziennikiem „L'Equipe”.

„Guardian” przekonuje, że najlepszym dowodem na to, iż FFP jednak działa, jest przypadek Liverpoolu. Amerykanin John W. Henry przejął zadłużony klub, ponieważ wierzył, że ta transakcja w przyszłości się zwróci. Nie chciał trwonić fortuny na piłkarzy, wolał inwestować w akademię i infrastrukturę. FFP dawało nadzieję, że rywalizacja z Manchesterem City jest możliwa. Wkrótce przekonamy się, jak długo.

Po wygranej apelacji trener City Pep Guardiola na transfery ma otrzymać około 150 mln funtów (priorytetem są obrońcy David Alaba i Kalidou Koulibaly). Paris Saint-Germain tylko za młodego napastnika reprezentacji Anglii Marcusa Rashforda jest gotowy zaproponować Manchesterowi United ponad 100 mln.

Obawy, że decyzja Trybunału doprowadzi do jeszcze większej rozpusty, mogą się spełnić już tego lata.

Piłka nożna
Koniec Ligi Mistrzów dla Lewandowskiego. Barcelona zmarnowała przewagę nad PSG
Piłka nożna
Mistrzostwa świata w futsalu nie dla Polaków. W Chorwacją walczyli do końca
Piłka nożna
Zmarł mistrz świata z Niemiec. Grał w słynnym "meczu na wodzie" z Polską
Piłka nożna
Juventus Turyn szuka trenera. Massimiliano Allegri może stracić pracę
Piłka nożna
Ewa Pajor jak Robert Lewandowski. Polka będzie drugą najdroższą piłkarką świata